Sobie poszliśmy z Mężem na koncert. Kult Anplakt. Przyjechali do naszego miasta, więc pomyśleliśmy, że no... nikogo nie obrażając i wieku się nie czepiając, ale może już druga okazja się nie nadarzy? To taki zespół lat młodości, to znaczy naszej młodości. Wczesnej i tej trochę późniejszej też. Bo jak myśmy byli młodzi, to Kult już był dorosły. Co się nawet do teraz zgadza, bo my nadal młodzi, a Kult nadal dorosły ;) Chcieliśmy nawet Młodą na koncert zabrać, ale po pierwsze - założyliśmy, że nikt tam na żywo nie będzie pipał wulgaryzmów, które mogą paść, a my się jednak staramy dbać o higienę słownictwa naszej pociechy ;) A po drugie - cena dwóch biletów i tak wstrząsnęła naszym budżetem. Na płacenie za trzeci, nie byliśmy mentalnie gotowi. Młoda przełknęła zawód i poszła grzecznie spać do dziadków. Niewiele brakowało, a koncert by nam przeszedł koło nosa, bo tego dnia rano okazało się, że zepsuł się nam samochód. Wnikliwa analiza wskazała na wyładowanie do cna akumulatora, co trzeba by