[gallery link="file" columns="2"] Teściowa zakupiła dynię, w celu zrobienia dyniowych racuszków. Namówiłam ją, żeby jej nie cięła, tylko wydrążyła, a my będziemy mogli zrobić halloweenowego potwora. Mąż ładnie wyciął straszna mordkę w asyście Matyldy, wsadziliśmy do środka świeczkę (do środka dyni, nie mojego dziecka :)) i mogliśmy podziwiać efekt. No, ładnie to wyszło.... Tylko na drugi dzień Matylda stwierdziła, że dynia robi kwaśną minę. I rzeczywiście - zeschła się (za cienkie ścianki), skurczyła, czapka jej wpadła do środka i dopiero teraz zaczęła wyglądać upiornie :). W przyszłym roku zrobimy lepszą...