Nawiązuję oczywiście do piątkowego nocnego maratonu filmowego :) Tak się trochę obawiałam, czy przypadkiem nie zabiję swoich wspomnień tym seansem. Bo wiecie, kiedyś, nie tak dawno, obejrzałam sobie "Łowcę Androidów", który kilkanaście lat temu bardzo mi się podobał. A teraz - hmmm, no właśnie w ten sposób zabiłam swoje pozytywne wspomnienia. Teraz jednak się filmy inaczej kręci i to niestety nie było to. Ale Mad Max nie był zły. No dobra - pierwsza część pierwszej części zawsze była przydługa i nudnawa, więc się nie nastawiałam. A druga nadal mi się podobała, tak jak kiedyś. Trochę ją oglądałam z przymrużeniem oka, ale nie rozczarowałam się. Co prawda jakość obrazu - fatalna. Chyba kino miało jakąś bardzo wyeksploatowaną kopię, bo pikseloza na tak dużym ekranie momentami była dramatyczna. No i ludzie od napisów pogubili wszystkie polskie litery, czyli ą, ę, ó, ć, ś i tak dalej, dlatego nie bardzo wiedziałam, co czytam. Przestałam się więc przejmować napisami, głucha wszak ni