Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2014

Wakacje

Wyjeżdżamy za dwa dni. W końcu!!!! Jesteśmy niespakowani, niezorganizowani, samochód nam się zepsuł, Kreska dostała chyba reisefiber - nie odpowiadam za poprawność tego słowa ;) - nie wiem, czemu, w końcu ona akurat nie jedzie. Nastawienie mam pozytywne :D Mam plan przywieźć dużo zdjęć, piękną opaleniznę i tonę piachu we włosach i w ubraniach. Mam nadzieję, że Sarbinowo przeżyje wizytę dwóch aktywnych dziewczynek i ich zwariowanych rodziców. Pozdrawiam i odezwę się za jakieś dwa tygodnie z okładem :D

Mały remont krok po kroku

Przede wszystkim trzeba mieć plan pracy. Nasz plan pracy obejmował pocięcie wielgachnej deski na półki, przyklejenie obrzeży, powieszenie półek w kuchni oraz z innej beczki, zmontowanie Młodej świeżo zakupionego łóżka na antresoli z biureczkiem, wciśnięcie w nowo powstałą przestrzeń tyle starych mebli ile się da i rozmontowanie starego łóżka, a przedtem jego sesję zdjęciową, bo może ktos będzie chętny odkupić. Plan organizacyjno-logistyczny obejmował dwie dorosłe osoby: Babę i Męża (w porywach do trzech, bo teściu przyjechał pomóc), Castoramę niedaleko miejsca zamieszkania, różne narzędzia, np. nożyk do tapet, który sobie wyrywaliśmy chciwie, chociaż wydaje mi się, że mamy dwa, ale szkoda nam było czasu na szukanie, gotowy obiad z piątku, wszędobylskiego kota testera-narkomana oraz alkohol. Czas rozplanowany na dwa dni. Deadline niemożliwy do przekroczenia, bo w poniedziałek rano trzeba iść do pracy. Wyłuszczam nasz skomplikowany i przydługawy plan i już widzę, że chyba powinnam zrobić

Zupełnie nudny tydzień

Mój tata niestety był uprzejmy trafić do szpitala. Na szczęście i pogotowie i lekarze na miejscu zajęli się nim od razu i bez zwłoki, dzięki temu możemy teraz rozmawiać, śmiać się i otrzeć pot z czoła, a tata na chwilę obecną jest już w domu. Ufff. Niemniej siedzenie w nocy na szpitalnym korytarzu i czekanie, aż go wywiozą  z sali operacyjnej, a w tym czasie zagadywanie mojej mamy, żeby nie miała czasu myśleć o najczarniejszym scenariuszu...., nie polecam takich rozrywek. W każdym razie nie pojechaliśmy na weekend w Dzicz, bo nie wiadomo było, co się stanie, a poza tym mama jest niezmotoryzowana, więc wybraliśmy weekend w mieście. Był to pierwszy od dłuższego czasu weekend w domu, więc po porannych zakupach, Mąż i Dziecię poszli na plac zabaw, a ja usiłowałam posprzątać. Oczywiście nie zdążyłam z całością, ale niewątpliwie było czyściej. Piszę: było, bo mam dziecko i kota oraz Męża co lubi łuskać orzechy laskowe ;) Postanowiliśmy po obiedzie (który sam się oczywiście nie zrobił) wybrać