Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

Sposób myślenia

W weekend nie korzystam z netu. Odpalam go w poniedziałek rano i się załamuję. Pewien Pan w Indiach, co ma dostęp do środków masowego przekazu (jeden z polityków) sobie wymyślił, że za gwałt powinien nie tylko być karany mężczyzna (bo cóż on, biedny, winien...), ale też solidarnie kobieta, na której ten gwałt miał miejsce. Idąc tym tokiem myślenia czekam, aż ktoś zaproponuje, żeby wraz ze złodziejem karano też tego okradzionego, bo tak bezczelnie miał czelność mieć coś, co złodziej ukradł. A razem z bandytą, ukarać też tego, którego pobił, bo z pewnością prowokująco ruszał pyszczkiem. A razem z piratem drogowym, ukarać tego, którego potrącił, bo pieszy w pobliżu drogi, to jak celownik, no po prostu trzeba w niego wjechać. A razem z mordercą, ukarać rodzinę, znajomych i sąsiadów zamordowanego. Bo tak.... A takim idiotom, jak ten z Indii, to za gadanie głupot proponuję język ucinać, a tym co go słuchają i potakują, ucinać uszy. To dopiero będzie sprawiedliwość. Ludzie, proszę, noż ręce o

Lincoln

A taki mieliśmy króciutki wypad na Wyspy. Do przyjaciół, których dawno nie widzieliśmy. Młoda pierwszy raz leciała samolotem i najważniejsze było, że samolot jest różowy... A poza  tym - pełen luz :D Zdjęcia bez komentarzy - do pooglądania... [gallery link="file" ids="1166,1167,1168,1169,1170,1171,1172,1173,1174,1175,1176,1177,1178,1179,1180,1181,1182,1183,1184,1185,1186,1187,1188,1189"]

Valar morghulis

Jak ktoś ogląda Grę o Tron, a jeszcze nie widział odcinka 2 nowego sezonu, to uprzedzam, że będzie spoiler - czyli po polsku - psuję niespodziankę :) Wczoraj w internetach przeczytałam, że George R.R. Martin po premierze nowego odcinka Gry o Tron, zamieścił na twitterze następujące zdanie: You're welcome. No i muszę przyznać, że od razu domyśliłam się, co będzie. Od czasu obejrzenia Red Wedding, niewiele mnie w tym filmie dziwi. Byłam natomiast szalenie ciekawa, jak będzie, ewentualnie kto i czym. I się nie zawiodłam, bo oczywiście nic nie wiadomo. Ale się stało, co się stać miało. Martin nie oszczędza nikogo. Muszę przyznać, że z odcinka na odcinek powtarzam sobie w głowie, jak mantrę: George, inni mnie obchodzą, ale oszczędź Tyriona i Aryę...Pliiiiz.

Ze słodyczy najbardziej lubię szynkę lub ogórka kiszonego

Takim to hasłem kiedyś zabiłam moja rodzinę, gdy miałam lat kilka. Rodzina tarzała się ze śmiechu i hasło przylgnęło do mnie na stałe. Zresztą upodobania kulinarne w tym zakresie nie zmieniły mi się zbytnio. Nadal, jak dać mi do wyboru deser, a danie główne, wezmę danie główne. Co nie wyklucza, że jak mam ochotę, to potrafię wchłonąć całą tabliczkę czekolady. Podobne zapędy widzę u Matyldy. Słodycze owszem są mniam, mniam i pychotka ale kotlecikiem też nie pogardzi :D Wczoraj zjadaliśmy z Lubym obiadokolację (zawartość talerza wskazywała na obiad, późna pora na kolację). Młoda właśnie oglądała bajkę na dobranoc, ale akurat przypomniało jej się jakieś zdarzenie z przedszkola, więc odwróciła się do nas i toczy i szczebiocze, wypluwa słowa z prędkością karabinu maszynowego, aż nagle dotarło do niej co widzi - swoich starych przy stole, z widelcami w ręku, nad talerzami... znaczy się jedzą... Proces myślowy Młodej przeskoczył na inne tory, bo opowieść przedszkolna zwolniła nieco, by nagle

Prawie pisanka

- Mamo, mamo, a czy tymi farbkami mogłabym pomalować sobie policzki? Jasne, jestem wyluzowaną matką, farbkami akrylowymi pozwoliłam dziecku pomazać sobie pychol, a potem musiałam pilnować, żeby tym pycholkiem nie dotknęła ściany, ubrań, ręcznika, stołu i innych rzeczy, których nie miałam ochoty w niedzielne popołudnie myć, wycierać, sprzątać i prać. Niemniej Dziecię me było szczęśliwe i z tego szczęścia nie protestowało, jak jej farbę z twarzy zeskrobywałam, bo zaschła (lub zaschnęła - nie wiem, nie pytałam farby, co woli). Cieszy mnie szczęście Młodej. Niech ma... Dzisiaj rano wydawało mi się, że brwi ma jeszcze w odcieniu zielonym, ale olałam temat, bo tak wcześnie rano to ja jeszcze jestem zaspana i mogę źle widzieć, prawda? A może się w przedszkolu spodoba, taka zielonobrwista Młoda... W najbliższy weekend mamy w planie farbować jajka. Może Młoda chciała już poczuć klimat...?

I don't want to live on this planet anymore

Nie było mnie przez dni parę. Spakowałam rodzinę, wsiadłam w samolot i odleciałam w siną dal... Biorąc pod uwagę wyspiarską pogodę, to rzeczywiście dal była sina :) Ale nie było mnie tylko tydzień. Zaledwie siedem króciutkich dni. To jednak wystarczyło by wszechświat zagiął się w pół i powstała nowa rasa okropnego i fatalnego badziewia. Oczywiście, to tylko moje zdanie, inni mogą się nie zgodzić. Nie widzę przeszkód. Ale biorąc pod uwagę, że to mój blog - mam ochotę się w temacie wypowiedzieć. Bo serce me krwawi po okropnym obrazie, który ujrzałam pół godziny po przybyciu do kraju... Na bilboardzie przy drodze jeden z marketów reklamował glanokalosze. W kolorze różowawym. Z kwiatkami. Wiecie, jakie słowo ciśnie mi się na usta? Ręce mi opadły, a dusza cichuteńko zakwiliła. To taki moment, gdy zdaję sobie sprawę, że życie w naszej rzeczywistości bywa bolesne. P.S. Kto wie, skąd pochodzi cytat w tytule posta, ten fajny człowiek. Ot tak :)