W sobotni poranek, Mąż postanowił odespać trudy i znoje poprzedniego tygodnia. Ponad pół dnia z Mamą, spowodowała więc u Dziecka lekkie znudzenie moją osobą. Chociaż starałam się zapewnić jej rozrywkę, w tym ozdabianie jajek i ich farbowanie, co akurat bardzo się Młodej spodobało. Co chwila gmerała łyżeczką w szklankach z barwnikiem, żeby sprawdzić, czy jajka są już odpowiedniego koloru. Niemniej jednak Mama okazała się w pewnym momencie nudna, więc wieczór należał do Tatusia, bo Młoda się stęskniła i oczekiwała dobrej zabawy. Także kąpania. Przyjęłam zamianę obowiązków z dziką rozkoszą, bo już byłam lekko zdechła po całym dniu z nadaktywną trzylatką :) Chociaż poczułam lekką obawę, czy łazienka przeżyje jednoczesną obecność Matyldy i Męża, ale postanowiłam sprawę olać ciepłym moczem i zaległam na kanapie z książką. Z łazienki dochodziły śmichy i chichy przez pół godziny. Była też sesja fotograficzna, bo piany w wannie było tyle, że Dziecię miało kołderkę puchową. Potem już doszło lekk