Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2015

Chce mi się bobu!!!

Co roku po zimie, chce mi się bardzo świeżych warzyw i owoców. Bo ileż można jeść kapuchę, cukinię i brokuły? Ale jak nadchodzi wiosna, rzucam się na wszystko, co świeże - rzodkiewki, pomidory, które w końcu pachną pomidorem i smakują pomidorem, a nie papierem o podejrzanym pochodzeniu, ogórki słono-słodkie ;) , młoda kapusta - o łaaaaał - taka ugotowana i zmieszana z boczusiem, albo jako surówka, albo posiekana i lekko przesmażona na chrupko, łomatko! ślinka mi cieknie... I koperek - taki intensywnie pachnący koperkiem... Ostatnio się rzuciliśmy z Mężem na młode marchewki, takie śliczne, zgrabniutkie, malutkie. Zostały pożarte w ciągu dwóch dni, jako przekąski wieczorne. A myślałam, że do obiadu podam takie lekko zblanszowane na słodko - nieee, nie zdążyłam. Wczoraj z kolei fasolka szparagowa mi wskoczyła w sklepie do koszyka. Była taka pyszna, że jak nakładałam Mężowi obiad, to się musiałam po palcach bić, żeby mu z jego talerza tej fasolki nie wyjadać... No i ziemniaczki młode, mnia

Młoda nad morzem

W poniedziałek rano wsadziliśmy Matyldę do autokaru razem z dziadkami, ciocią i kuzynem, pomachaliśmy im łapkami, a oni odjechali w siną dal... Co prawda wyjazd Matyldy stanął pod znakiem zapytania, gdy w piątek nad ranem Młodą zbudziła gorączka dobijająca do 39 stopni. Zawlokłam ją do lekarza, przerażona, że dziecko me nie przeżyje w tym stanie całodziennej podróży autokarem. Na szczęście lekarz rozwiał moje obawy, przepisał lekarstwa i kazał się wykurować w ciągu trzech dni ;) Gorączka nie chciała jednak odpuścić, a Dziecko wyło, zamknięte w czterech ścianach, że nie może iść na rower, ani na plac zabaw, a pogoda była cudna. Przekonałam ją jednak, że priorytetem jest, żeby wyzdrowiała, to sobie będzie na plac zabaw chodziła codziennie przez najbliższe dwa tygodnie. Chociaż jak patrzę teraz na prognozę pogody nad morzem, to raczej kiepsko to wygląda. A w lipcu - jak się będzie kitwasić na dyżurze w przedszkolu, to pewnie będą upały. W każdym razie Młoda została spakowana do swojej cze

Wsiada Baba do tramwaju, a tam....

Jakieś dziesięć do piętnastu lat temu pewien mój znajomy postanowił odwiedzić swoją starą uczelnię, być może z sentymentu, być może po dawno zapomniany i nigdy nie odebrany dyplom ;) Cel wizyty nie jest jednak ważny, a środek transportu. Mianowicie, znajomy postanowił pojechać tam tramwajem, którego to środka lokomocji nie używał od dłuższego czasu. Wrócił zszokowany, bo - jak opowiadał - tramwaj do niego GADAŁ!!!. Rzeczywiście - był to okres, kiedy w naszych tramwajach zaczęli montować system, który przez głośniczki informował, jaki przystanek będzie niedługo. I jeszcze na monitorkach wyświetlał. Kolega był w szoku. Kilkanaście lat temu się z tego śmiałam do rozpuku. Aż do zeszłego czwartku... W zeszły czwartek Młoda była zaproszona na imprezę urodzinową swojej koleżanki z przedszkola. A ponieważ Luby potrzebował w tym czasie samochodu ustaliliśmy, że nas tam zawiezie, a my sobie wrócimy do domu tramwajem. Pogoda sprzyjała, było ciepło i słonecznie. Poza tym naiwnie liczyłam, że powró