Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

Bezsilność

Podobno, jak człowiek smutny, to bardziej płodny... W sensie bardzie twórczy. Najlepsze wiersze są efektem życiowych traum, najlepsze piosenki odzwierciedlają smutne nastroje, najlepsze obrazy i tak dalej, itd.... Może coś w tym jest, bo w czasach nastoletnio-studenckich pisywałam sobie wiersze i rzeczywiście okres ich wykwitu przypada na czas, gdy zostałam brutalnie odrzucona przez faceta i przeżywałam to do bólu. Pewnego dnia mi przeszło, wiersze w dużej ilości zostały... Ale ostatnio niestety jest zupełnie, zupełnie na odwrót. Poziom stresu podniósł się tak, że nie mam ochoty na twórczość. I nie chodzi o to, że nie mam siły, bo wiem, że siła by się znalazła. Nie mam ochoty, czuję bezplan, pustkę, takie jedno wielkie NIC. Nie chce mi się pisać, ani dla siebie, ani dla ludzi, ani do szuflady, ani na blogu, nawet na ścianie nie chce mi się pobazgrać, ani kredą po asfalcie. Zresztą i tak jest brudny i pokryty powiedzmy, że śniegową breją. I sama do siebie mówię: Kobieto! To bez sensu! Ż

Co można robić zimą?

Powinnam chyba uściślić tytuł, "co można robić TEJ zimy?", bo wszak nie wszystkie zimy takie bezśniegowe. Chociaż ta w zeszłym roku też była nijaka. Na śnieg w weekend załapaliśmy się chyba dwa razy, więc Młoda mogła pojeździć na sankach. Przy czym raz to było w okresie Wielkanocy, więc nie wiem, czy się zalicza do zimy. No tak, jak dziecko na tyle duże, że ze śniegu można mieć frajdę i zabawę, to go nie ma. Ale jak się Moda urodziła i twardo chodziłam z nią codziennie na spacerki, to się musiałam z wózkiem przez zaspy przedzierać w śniegu po pas, bo wiecie, zima i drogowcy... a już chodniki, to w ogóle w grę nie wchodzą.... Tej zimy narty i sanki leżą więc w szafie i przyciągają kurz, bo już nawet spojrzeń Młodej nie przyciągają. Za to byłyśmy na wrotkach, przy czym ja się chyba bardziej zmęczyłam, bo Młodą trzeba było ciągnąć lub pchać, a co najmniej utrzymywać we względnym pionie z dala od podłoża, w kierunku którego uparcie dążyła... Kwiatki jeszcze można zimą pielęgnować

Prawie

Dziś rano jechałam samochodem do pracy. Autobus wyjeżdżał z podporządkowanej i postanowił wymusić pierwszeństwo. Bo kto by chciał się zderzyć z autobusem? A za skrzyżowaniem było przejście dla pieszych... Zdążyłam odbić w lewo, na szczęście facet na pasie obok jechał kawałek za mną, więc miałam miejsce, autobus się zatrzymał z piskiem opon, a ja jakoś ominęłam pana na pasach... Jak? Nie wiem... Ale minęłam go o niewiele... I co z tego, że wina kierowcy autobusu? To ja PRAWIE stuknęłam człowieka, mogłam zrobić mu krzywdę, co najmniej poturbować, połamać, a co najgorzej, mogłam go zabić... I co z tego, że nie moja wina, że jechałam wolno, że zgodnie z przepisami... Co z tego? Wystarczyła jedna głupia decyzja kogoś innego...i prawie doszło do tragedii. Cieszę się, że jednak tylko prawie. I jestem przerażona, że aż prawie.

Orkiestra

Takie mnie w tym roku naszły refleksje związane z Orkiestrą. Obie chyba trochę smutne. Takie kłótnie słyszę w mediach, czy Orkiestra jest potrzebna, czy nie, czy Jurek Owsiak coś z tego ma da siebie, czy nie, czy robi dobrze, czy źle, czy lepsza Orkiestra, co zbiera kilkadziesiąt milionów rocznie, czy Caritas, co zbiera 4 miliardy rocznie, czy Orkiestra jest zgodna z doktryną kościoła katolickiego, a Pan Jurek to przedstawiciel zła wcielonego....? Trochę koloryzuję, ale kontekst zachowałam ;) I tak mi się przypomina kawałek wierszyka Brzechwy: "po co wasze swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie..." Bo niech mi ktoś powie, czy te wszystkie dywagacje są ważne? Wspieramy organizację lub wiele organizacji innych, które pomagają ludziom, zwierzętom, zabytkom, kulturze, "komuś" pomagają. Czy konieczne jest rozkładanie takich organizacji na czynniki pierwsze w imię swoich chorych ambicji politycznych albo religijnych? Albo po prostu żeby komuś zrobić na złość? I nie mów