Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2014

Miszmasz

Chaos, chaos totalny :) Zeszły tydzień upłynął nam na planowaniu rodzinnego obiadku z okazji urodzin Matyldy, zakupach i organizacji, co należy wziąć w Dzicz, bo na przykład talerzy na 10 osób to tam nie ma.... Nie ma też wielu innych rzeczy, które na co dzień nam się nie przeszkadzają w ogóle, ale być może tym razem warto je mieć. Mąż ponadto wymyślił sobie, że upiecze biszkopt, ot tak, bo chce spróbować i mu skubanemu wyszedł bardzo dobry!!! Mnie ciasta jakoś nie leżą. Do ciasta robiliśmy na szybko krem ze śmietany, żelatyny i serków danio, bo tylko tym dysponowaliśmy :) A ponieważ z wyglądu wyszło to wszystko całkiem fajnie, postanowiliśmy w Dzicz wziąć także i ów biszkopt (poza torcikiem z żółwiem, który zażyczyła sobie Młoda). Biszkopt okazał się strasznie suchy, więc podaliśmy go z lodami i brzoskwinią z puszki. Całkiem konkret. Szwagierka ma mieć urodziny niedługo, więc w najbliższy weekend chyba się skupimy na cieście w ramach prezentu :D Wracając do Dziczy, to na szczęście Dzi

Przygody okołourodzinowe

Chyba jakoś tak wewnętrznie się obraziłam na blog, za tą ograniczoną ilość miejsca, bo usuwanie zdjęć mi bardzo nie leży. Zdjęcia to moja pamięć, moje wspomnienia, bez sensu, że muszę je usuwać. Wymyśliłam sprytnie, że wrzucę je gdzieś do chmury, a we wpisach zostawię linki, ale to jest trochę roboty, która wymaga ode mnie czasu. A o czasie to ja już nie raz pisałam, więc nie będę się powtarzać o tej długości doby, że co to ja o niej myślę... W każdym razie pisać chyba jeszcze mogę... A uzewnętrznić się chciałam o tym, jakimi to dobrymi rodzicami jesteśmy, bo dla Młodej nocami wycinamy malutkich indianków, bo sobie Matylda wymyśliła zaproszenia na urodziny, a my przy tym tracimy wzrok, ale przecież dla dziecka wszystko .... :D No dobra, od początku. Matylda będzie mieć piąte urodziny. W związku z tym urządzamy jej imprezę dla przyjaciół w sali zabaw. Wolałabym w mieszkaniu, ale przy metrażu 39,2 trójka dzieci to już jest tłok, a rodzice to chybaby musieli na balkonie siedzieć. A w list

Klocki są niesamowite

Pojechaliśmy sobie wczoraj wieczorem na wystawę budowli z klocków lego. No, niezbyt tania impreza, jak na ilość przedstawionych budowli, ale jednak nie żałuję. Oczywiście wystawa była reklamką najnowszych serii klocków, które mnie osobiście jakoś nie do końca kręcą, ale coś z tych starych serii też się znalazło. Między innymi szare klocki, z których zbudowane były zamki, rycerze na koniach i smoki. Jak byłam mała te klocki były dość popularne i marzyłam by je mieć. Rodzice się bardzo spięli i dostałam taki mały zestawik z rycerzem, koniem i chyba karetą. Zamku sobie z tego nie zbudowałam... A wiecie, że już tych klocków nie produkują? Szkoda. Serii "basic", z których można było zbudować domy, samochody, łodzie, samoloty - przeważały w niej klocki czerwone - też już nie ma. Teraz jest "creator". Ale widzę, że te zestawy biednieją. Przede wszystkim coraz mniej w nich uniwersalnych klocków, a coraz więcej tych unikalnych, z których np. możesz zrobić komin na dachu, tyl

Bestia rozdziela imiona - odcinek 16

Codziennie rano, w okolicach godziny siódmej wsiadamy z Młodą w samochód i mkniemy do przedszkola po drugiej stronie miasta. Jest to czas, gdy Młoda ćwiczy zgryz, bo przez ssanie kciuka ma trochę krzywe zęby. U ortodonty kupiłyśmy coś na kształt plastikowego smoczka, co zamiast smoczka ma płytkę wykrzywioną na półokrągło. Poranna jazda trwa około 15 minut i jest to jedyny, stały i w miarę spokojny moment dnia, w którym Matylda może possać ortodontowego cyckacza. A ponieważ ssie, nie może mówić. Ból przeokropny dla Młodej gaduły :D A jak nie może mówić, to wpatruje się się w świat za oknem i odpracowuje przemyślenia egzystencjalne, na które w ciągu dnia nigdy nie ma czasu, bo ciągle coś się dzieje. W umyśle pięciolatki również tłoczą się miliony myśli, które trzeba uporządkować. Dzisiaj rano Bestia oznajmiła mi: - Mamusiu, jak będę starsza, to zmienię swoje imię na Ania, a wtedy Ty będziesz musiała też zmienić swoje imię, bo to bez sensu, żeby mama i córka miała tak samo na imię! - Dlac

Jak dziecko to zrozumie?

O śmierci Ani Przybylskiej mówią od dwóch dni. Taka sympatyczna dziewczyna, ładna, uśmiechnięta, w moim wieku i nagle z dnia na dzień jej nie ma. A mnie się tylko jedna myśl kołacze po głowie - jak zrozumieją to jej dzieci. Bo odeszła żona, córka i przede wszystkim mama trójki dzieci. Poza tym, że śmierć jest trudną emocjonalnie sytuacją dla rodziny, to czy dzieci są w stanie ją zrozumieć, pojąć? Czy gdybym ja była śmiertelnie chora, to czy potrafiłabym wytłumaczyć Matyldzie, że pewnego dnia mnie już nie będzie? Dzieci nie mają wbudowanego poczucia czasu. Dla nich ciężko ogarnąć jutro, a dwa tygodnie, czy miesiąc to pojęcia zupełnie czasowo abstrakcyjne. Może potrafią zrozumieć, że mamy nie ma teraz, nie będzie też jej jutro, albo za dwa dni. Ale czy dadzą radę pojąć termin NA ZAWSZE? Sama myśl o tym jest dla mnie okropna. Myślę, że dla mnie w takiej sytuacji najgorsza byłaby świadomość, że nie będzie mnie z dzieckiem i przy nim, gdy dorasta, gdy się zmienia, gdy ma problem i gdy się c

Opowieść o tym, jak to Mąż nie dostał świstka

Zdarzenie przypomniało mi się w trakcie pisania wczorajszego postu o religii w przedszkolu. Zaznaczam, że nie zamierzam tym wpisem nikogo obrażać, wpis przedstawia mój stosunek do Kościoła jako instytucji, a stosunek ten, z każdym przypadkiem kontaktu robi się coraz bardziej odbytniczy. Poniżej opisane zdarzenie nie jest jedynym, które taki stosunek ukształtowało. Nie spędza mi to jednak snu z powiek i Kościół rzadko bywa tematem numer jeden moich przemyśleń, ale skoro nigdy nie pisałam, to raz napiszę. Szwagierka ma urodziła syna, na oko sześć lat temu. Na pamięć - też sześć lat temu ;) Mąż, wówczas Nie-Mąż został poproszony o bycie chrzestnym. Super! Mąż miał taką potrzebę i czuł wewnętrzny obowiązek zapewniać opiekę swojemu siostrzeńcowi, poza tym, może nie praktykuje wylewnie, jednak jest dobrym człowiekiem, który żyje wedle ogólnie przyjętych zasad etycznych i moralnych, które są przecież zgodne z chrześcijańskimi, więc się zgodził w podskokach. Co prawda propozycja przyszła dosyć

Bestia chodzi na religię - odcinek 15

Młoda rozpoczęła ostatni rok przedszkola. Ja tam jej w szkole za dwanaście miesięcy nie widzę, ale rząd ją widzi i pomimo składnia przez nas różnych podpisów pod petycjami, pewnie ją zobaczy... Najstarszym grupom w przedszkolu przysługują dodatkowe zajęcia dodatkowe - w zeszłym roku mieli angielski i rytmikę, w tym dochodzą religia i gimnastyka korekcyjna, więc są podwójnie dodatkowe. Poza dodatkowymi zajęciami dodatkowymi niepłatnymi są też dodatkowe zajęcia płatne, w stylu tańce i śpiewy i basen, więc Młoda jest w tym roku dosyć zajęta :D Z religią mieliśmy lekki dylemat, bo my z Mężem do religii mamy stosunek zdystansowany. Luby niby pochodzi z rodziny katolickiej, ale nie kontynuował tradycji, ja natomiast mam przodków częściowo nie praktykujących oraz niewierzących, więc od dzieciństwa wiara nie była dla mnie czymś nad wyraz istotnym. Nie żebym miała coś przeciwko. Uważam, że każdy powinien wierzyć, w co wierzy. Wiara jest sprawą bardzo indywidualną i osadzona głęboko w nas. Uważa