Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Priorytety

Zupełnie znienacka mieliśmy z Lubym wolny niedzielny wieczór. Janusz odbierając od nas własne dziecko, które spędzało u nas weekend, stwierdził, że bierze obie dziewczyny, a ja za to w poniedziałek nie spóźnię się do pracy, bo nie będę musiała zawozić Młodej do szkoły. Na szybko spakowaliśmy więc Matyldzie tornister, ubranka na zmianę i szczoteczkę do zębów i okazało się, że mamy wolną chatę :D Niesamowicie ucieszyła się z sytuacji Kreska, która przez weekend przemykała się chyłkiem, pod ścianami, bo dziewczyny wylewnie okazywały jej miłość, gdy tylko pojawiała się w zasięgu ich wzroku :D Za to Justyna, mama Aurelki, postanowiła do mnie wydzwaniać, co chwilę, mając sto pytań do... No w sumie rozumiem - nie spodziewała się dodatkowej sztuki dziecka ;) Przy trzecim lub czwartym telefonie, zaczęła od słów: "Ha, Ha! Nie dam Wam się pobzykać!". Oburzona odparłam: "No co Ty! Jakie bzykać? Ja tu w grę gram!" :D Gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni...  

Zmiana środowiska

A gdyby tak pierdzielnąć wszystko i jechać w... nie, nie, nie Bieszczady, gdyż jak się okazuje, moim przeznaczeniem jest Australia. Zrobiłam sobie w internecie quiz, który mi powiedział tak oto: "Aktywnie spędzasz czas - najlepiej na łonie natury. Lubisz nowe miejsca i wyzwania, a przy tym cechuje cię duża wrażliwość i serce do zwierząt. Dlatego też idealną pracą dla ciebie wydaje się opieka nad kangurami w Australii. Dzika przyroda, skaczący towarzysze i błękitne niebo nad głową - czego chcieć więcej?" Jak się okazuje, totalnie się marnuję w życiu zarządzając firmą. Właściwie to już prawie siedzę w samolocie, porzucając moje całe dotychczasowe życie. Kangury, no wiecie, jakoś tak nigdy nie pomyślałam.... A ja głupia w domu mam kota i rybki, a tu przecież kangur mym przeznaczeniem. Właściwie to jednego tylko test nie przewidział. Mojej fobii na punkcie owadów, stawonogów i w ogóle wszystkiego, co ma więcej niż ustawowo przyznane cztery nogi. A te zwierzątka nie dość, że w Aus

Zupełnie nowa rzeczywistość

Egzystuję w niej od kilku dni... W końcówce sierpnia wróciliśmy z nadmorskich wakacji. Były dwutygodniowe, błogie, leniwe i zdecydowanie za krótkie. Ostatniego dnia nikomu nie chciało się pakować i nagle zrobiliśmy się strasznie zmęczeni. Ale trzeba było wracać. Więc wróciliśmy. Do bloków, do betonu, do skwaru, do braku tlenu, do braku wiatru. Przez pierwszy tydzień miałam ciągle wrażenie, że się duszę. Później płuca jakoś się przyzwyczaiły. Wróciliśmy i na stole czekała na Młodą niespodzianka - Rożek Obfitości, zwany potocznie Tytą. Dla nie-Ślązaków lub nie-Zagłębiaków wyjaśniam, że w naszym regionie jest zwyczaj,że pierwszoklasiści 1 września idą do szkoły z Tytą, czyli stożkiem, wykonanym z kartonu (kiedyś się robiło samemu i obklejało na kolorowo, teraz w sklepie kupisz gotowe, we wzorki dogodne, także z postaciami z bajek - generalnie szał ciał i oczopląs) i ta Tyta musi być wypełniona słodyczami. Wersja oficjalna jest taka, że jest to symbol wiedzy, którą dzieci w szkole zdobędą.

Magiczne zjawisko - emerytura

Dla mnie bardzo magiczne. Bo zanim ja dociągnę do wieku emerytalnego, to pieniędzy już dla mnie nie będzie. Prorokuję, że zus nadal będzie istniał i doił kasę z obywateli, tylko świadczenia przestaną wypłacać, bo będzie trzeba zrobić renowację marmurów w siedzibach albo złotych kandelabrów, ewentualnie bachnąć kolejne Świątynie Opatrzności Bożej, lub innej... Już kiedyś pisałam, że na Państwo nie liczę, dlatego uzależniam od siebie emocjonalnie Me Dziecię, coby na starość nas utrzymywało... W zasadzie, to o kwestii pieniędzy, które mi zabierają z wypłaty, zusie i braku perspektyw na godną starość, staram się na co dzień nie myśleć, bo po co się co chwila denerwować. Jakąkolwiek korespondencję z zus, pokazującą szacunkową wysokość emerytury, rozpatruję w kontekście abstrakcyjnej rozrywki, bo lepszy śmiech niż łzy, a wyliczenia na przysyłanych świstkach pokazują, że mi w przyszłości nawet na waciki nie starczy. A w swej rozrzutności kupuję waciki raz na dwa miesiące.... Ale w ostatnią ko