Po pierwsze:
Obstawiam na dzisiejszy wieczór 2:0 dla Rosjan. Ja realistka jestem. Wewnętrznie - mam głupiutką i popiskującą patriotyzmem nadzieję, że będzie na odwrót. Ale w zasadzie świat nie przestanie istnieć, jak przegramy i na przykład wynik meczu nie wpłynie na szybkość naprawy mojego zdezelowanego samochodu, prawda? No chyba, że mój mechanik jest zapalonym kibicem (ale nie wygląda) i jak wygramy, to w szale radosnego uniesienia w końcu ruszy dupę i naprawi to, co naprawy wymaga....
Po drugie:
Flag (a raczej gadżetów reklamowych browarów) ci u nas więcej niż na 11 listopada. Można powiedzieć, że nasz patriotyzm ma wymiar głównie sportowy, nie historyczny. O historię zahaczamy jedynie w przypadku tzw. "wojny polsko-ruskiej". Że przykłady historyczne są dosyć wybrakowane, chyba wspominać nie muszę... Nakręcanie jakiejś spirali niechęci (żeby nie powiedzieć nienawiści) bardzo mnie do mediów (głównie niestety internetu) zniechęca w ostatnim okresie. Zwłaszcza, że zawsze mi się wydawało, że sport ma jakieś głębsze przesłanie, że jednoczy, że pozytywne emocje niesie, że fair-play, ale w kontekście tego, co czytam w sieci, to chyba jakieś bzdety i głupoty sobie wyobrażałam.
Po trzecie:
Wracając do tych gadżetów, to producenci powinni chyba dostarczać do nich instrukcję obsługi i montażu. Flagi na balkonach notorycznie wiszą do góry nogami, a byłam też świadkiem jak "owijki" na lusterka boczne jakiś geniusz montował tył do przodu, tzn. zasłonił sobie lusterka. Takie poświęcenie dla polskiej reprezentacji - zmniejszyć sobie widoczność.
Po czwarte:
Wyznanie osobiste - uwielbiam Tomasza Zimocha za tą radość w wykrzyczanym trzykrotnie słowie Goooooooooooooooooool!!!!
Obstawiam na dzisiejszy wieczór 2:0 dla Rosjan. Ja realistka jestem. Wewnętrznie - mam głupiutką i popiskującą patriotyzmem nadzieję, że będzie na odwrót. Ale w zasadzie świat nie przestanie istnieć, jak przegramy i na przykład wynik meczu nie wpłynie na szybkość naprawy mojego zdezelowanego samochodu, prawda? No chyba, że mój mechanik jest zapalonym kibicem (ale nie wygląda) i jak wygramy, to w szale radosnego uniesienia w końcu ruszy dupę i naprawi to, co naprawy wymaga....
Po drugie:
Flag (a raczej gadżetów reklamowych browarów) ci u nas więcej niż na 11 listopada. Można powiedzieć, że nasz patriotyzm ma wymiar głównie sportowy, nie historyczny. O historię zahaczamy jedynie w przypadku tzw. "wojny polsko-ruskiej". Że przykłady historyczne są dosyć wybrakowane, chyba wspominać nie muszę... Nakręcanie jakiejś spirali niechęci (żeby nie powiedzieć nienawiści) bardzo mnie do mediów (głównie niestety internetu) zniechęca w ostatnim okresie. Zwłaszcza, że zawsze mi się wydawało, że sport ma jakieś głębsze przesłanie, że jednoczy, że pozytywne emocje niesie, że fair-play, ale w kontekście tego, co czytam w sieci, to chyba jakieś bzdety i głupoty sobie wyobrażałam.
Po trzecie:
Wracając do tych gadżetów, to producenci powinni chyba dostarczać do nich instrukcję obsługi i montażu. Flagi na balkonach notorycznie wiszą do góry nogami, a byłam też świadkiem jak "owijki" na lusterka boczne jakiś geniusz montował tył do przodu, tzn. zasłonił sobie lusterka. Takie poświęcenie dla polskiej reprezentacji - zmniejszyć sobie widoczność.
Po czwarte:
Wyznanie osobiste - uwielbiam Tomasza Zimocha za tą radość w wykrzyczanym trzykrotnie słowie Goooooooooooooooooool!!!!
Komentarze
Prześlij komentarz