Miałam o tym nie pisać. Obiecałam to sobie już dawno. Temat co jakiś czas wraca, ale starałam się go ignorować. Aż do dzisiaj... Dzisiaj rano czara goryczy się przepełniła, coś pękło i momentalnie stanęłam w płomieniach.
Sprawa małej Madzi poruszyła mnie bardzo, pewnie tak, jak wiele innych osób. Zwłaszcza, że sama jestem mamą i przeżywałam różne chwile. Ale coś tak okropnego do głowy mi nigdy nie przyszło. Zabić własne dziecko. Zresztą nie chcę nawet rozmyślać nad przyczynami takiej zbrodni, bo mój umysł tego nie ogarnia. Taka ograniczona widocznie jestem...
Poza tym ta kobieta nie jest jedynym takim potworem. Ostatnio czytałam o kobiecie, która zabiła, pokroiła i ugotowała swoje dziecko. Rozumiem, że ta osoba ma w głowie zamiast mózgu jedynie sznurek, który trzyma jej uszy w odpowiedniej pozycji...
Znowu ognie piekielne ze mnie buchają, więc do rzeczy... Dziś czytam, na jednym z głównych portali, w rubryce "Wiadomości", że być może zabójczyni Madzi znalazła inspirację do swoich działań w filmie. Tutaj następuje opis filmu wraz z tytułem (pewnie będzie miał branie w wypożyczalniach albo na Torrentach), kilka hipotez autora tekstu, wypowiedź dziadka Madzi i na koniec kolejna hipoteza i szereg pytań retorycznych, bo to dobrze wygląda w artykule... (Wiem coś o tym - dziennikarstwo to jeden z elementów mojego wykształcenia. Aczkolwiek zawodu nie uprawiam - sztuczki mi zostały w pamięci).
W związku z tym wszystkim postanowiłam się jednak wypowiedzieć w temacie. Dosadnie, chociaż i tak na mój stan duszy zbyt mało dosadnie.
MAM K...A DOSYĆ!!!! Dosyć!
Czy naprawdę trzeba robić celebrytów z ludzi, którzy na miano człowieka nie zasługują? Czy ja nie mogę spokojnie poczytać gazety, bez bycia atakowaną informacjami o tym, kto zmienił kolor włosów, albo gdzie tańczył na rurze, albo jaką ktoś książkę napisał i czy to moralne czy nie? Czy naprawdę autorzy takich tekstów myślą, że to ludzi obchodzi? Czy naprawdę tak mało jest tematów pozytywnych, radosnych, czy tylko śmierć się dobrze sprzedaje? I dziesiąte po niej popłuczyny? Czy naprawdę Państwo Autorzy uważacie, że to nie jest niesmaczne? Że po tylu artykułach, ta kobieta nie będzie wierzyła w swoją bezkarność i nie będzie to generowało jej zadowolenia, że tak długo wszystkich zwodziła? Czy nie będzie myślała, że jej się udało, bo zdobyła sławę?
Czy naprawdę uważacie, że mnie (i wielu innym) chce się jeszcze o tym czytać? Czy nie uważacie Państwo Autorzy, że babrając się w takim błotku, zaczynacie się sami nim oblepiać?
Mam dosyć, naprawdę mam już dosyć!
Sprawa małej Madzi poruszyła mnie bardzo, pewnie tak, jak wiele innych osób. Zwłaszcza, że sama jestem mamą i przeżywałam różne chwile. Ale coś tak okropnego do głowy mi nigdy nie przyszło. Zabić własne dziecko. Zresztą nie chcę nawet rozmyślać nad przyczynami takiej zbrodni, bo mój umysł tego nie ogarnia. Taka ograniczona widocznie jestem...
Poza tym ta kobieta nie jest jedynym takim potworem. Ostatnio czytałam o kobiecie, która zabiła, pokroiła i ugotowała swoje dziecko. Rozumiem, że ta osoba ma w głowie zamiast mózgu jedynie sznurek, który trzyma jej uszy w odpowiedniej pozycji...
Znowu ognie piekielne ze mnie buchają, więc do rzeczy... Dziś czytam, na jednym z głównych portali, w rubryce "Wiadomości", że być może zabójczyni Madzi znalazła inspirację do swoich działań w filmie. Tutaj następuje opis filmu wraz z tytułem (pewnie będzie miał branie w wypożyczalniach albo na Torrentach), kilka hipotez autora tekstu, wypowiedź dziadka Madzi i na koniec kolejna hipoteza i szereg pytań retorycznych, bo to dobrze wygląda w artykule... (Wiem coś o tym - dziennikarstwo to jeden z elementów mojego wykształcenia. Aczkolwiek zawodu nie uprawiam - sztuczki mi zostały w pamięci).
W związku z tym wszystkim postanowiłam się jednak wypowiedzieć w temacie. Dosadnie, chociaż i tak na mój stan duszy zbyt mało dosadnie.
MAM K...A DOSYĆ!!!! Dosyć!
Czy naprawdę trzeba robić celebrytów z ludzi, którzy na miano człowieka nie zasługują? Czy ja nie mogę spokojnie poczytać gazety, bez bycia atakowaną informacjami o tym, kto zmienił kolor włosów, albo gdzie tańczył na rurze, albo jaką ktoś książkę napisał i czy to moralne czy nie? Czy naprawdę autorzy takich tekstów myślą, że to ludzi obchodzi? Czy naprawdę tak mało jest tematów pozytywnych, radosnych, czy tylko śmierć się dobrze sprzedaje? I dziesiąte po niej popłuczyny? Czy naprawdę Państwo Autorzy uważacie, że to nie jest niesmaczne? Że po tylu artykułach, ta kobieta nie będzie wierzyła w swoją bezkarność i nie będzie to generowało jej zadowolenia, że tak długo wszystkich zwodziła? Czy nie będzie myślała, że jej się udało, bo zdobyła sławę?
Czy naprawdę uważacie, że mnie (i wielu innym) chce się jeszcze o tym czytać? Czy nie uważacie Państwo Autorzy, że babrając się w takim błotku, zaczynacie się sami nim oblepiać?
Mam dosyć, naprawdę mam już dosyć!
Komentarze
Prześlij komentarz