Niedzielny wieczór, dziecko sprzedane dziadkom na noc, my w kinie, oglądamy....
O ironio! w Imax-ie puścili film 2D, ale że bilety droższe tylko o 2 zł od tych w zwykłej sali, to daliśmy się skusić. Duży ekran robił efekt - no, generalnie większość filmu się działa na środku ekranu, ale były momenty, że mąż się patrzył w prawo, ja w lewo i wymienialiśmy się opiniami o tym, co widzimy :). Sam film naprawdę fajny - jako mój zaległy prezent urodzinowy zdecydowanie spełnił oczekiwania. Zresztą zawsze lubiłam filmy o Bondzie, ale te stare wydawały mi się trochę .... hmm.... ciotowate. Takie bajeczki po prostu z przerysowanym złym charakterem, nowoczesnymi bajerami, pięknymi wnętrzami i niezłymi laseczkami, które wszystkie mdlały na widok głównego bohatera, jakoś nie wiem czemu? (przy okazji mdlenia im się nogi rozjeżdżały :) ). Dopiero jak zobaczyłam Casino Royale i pierwszą sekwencję pościgu, to mi szczęka opadła i zbierałam ją z ziemi przez resztę filmu. Zdecydowanie nie jestem fanką urody Daniela Craig'a, ale do tej roli jest moim zdaniem doskonały. Potrafi dobrze wyglądać, być opanowany i zabawny, wstrzemięźliwy, pewny siebie, arogancki, no i przede wszystkim, jak trzeba, to potrafi przy....ić. Chociaż w choreografii walk do Stathama mu daleko, to jednak ostatnie trzy filmy o Bondzie są moim zdaniem najlepsze z serii.
Komentarze
Prześlij komentarz