Przejdź do głównej zawartości

Sto lat, sto lat!!!

Wczoraj nasz mały szkrab skończył trzy latka.


Kochanie - życzymy Ci z tatusiem zawsze takiej szczęśliwej i radosnej minki, jaką miałaś wczoraj. Obyś zawsze z taka pasją, zaangażowaniem  i ciekawością odkrywała nowe rzeczy. Żebyś zawsze czuła się szczęśliwa i kochana. Żebyś była zdrowa - przelotny katar się nie liczy :). Żebyś była aktywna, miała tyle energii co teraz, albo więcej, bo życie jest trochę męczące. Żebyś miała możliwość poznać w życiu jak najwięcej ciekawych osób i ciekawych miejsc. No i żebyś była z nami jeszcze sto lat, sto lat!


Buziaki Myszko ***


Do przedszkola Matylda miała przygotowane "gumiżelki", żeby poczęstować wszystkich kolegów i koleżanki ze swojej grupy oraz Panie. Sama sobie wybrała, czym chce częstować, asystowała przy zakupie i przez trzy dni przeżywała fakt, że będzie rozdawać w przedszkolu słodycze. Pierwszym pytaniem po przebudzeniu w poniedziałek rano, było: "Mamo, a moje gumiżelki są?" W przedszkolu wyciągnęła paczkę ze swojego plecaka i nie chciała jej wypuścić, co przy rozbieraniu kurtki stanowiło pewien problem, ale jakoś dałyśmy radę. Nie chciała jej oddać także na przechowanie Pani ze wspólnej sali (bo Motylki zbierają się w swojej sali dopiero o ósmej, jak przychodzi Pani Basia. Wcześniej wszystkie dzieci spotykają się we wspólnej sali) i z tego co wiem, dotrwała tak aż do momentu częstowania :). Chyba jej się spodobało, bo po południu powiedziała, że musimy znowu kupić "gumiżelki", żeby się dzieci poczęstowały...


Muszę przyznać, że trochę z Mężem zaszaleliśmy z ilością prezentów, z tym, że było ich po prostu dużo, a nie drogo. No i do tego doszły prezenty od dziadków i koleżanki z pracy. Matylda rozpakowała wszystkie i sprawiedliwie pobawiła się każdą rzeczą. I tak szmaciana lalka, która miała zastąpić lalkę Zuzię (Zuzia już się zdecydowanie rozlatuje) została MamąJulą i skakała razem z Zuzią, do skoków przyłączyła się Żyrafka, która tak naprawdę jest wałkiem z materiału pod drzwi, żeby nie było przeciągu, ale że drzwi w mieszkaniu nie mamy (no, wejściowe są), to Żyrafka jest super przytulanką. Było malowanie farbkami, lepienie węża w różnych postaciach z plasteliny, kolorowanie nowych kolorowanek i wycinanie wycinanek oraz przykręcanie śrubek i wbijanie gwoździ (bo poza umiejętnościami artystycznymi, rozwijamy w Młodej także zdolności manualne). No i oczywiście, było zdmuchiwanie świeczek, śpiewanie "sto lat" i mnóstwo kochania i przytulania. Być może o czymś zapomniałam, ale wydaje mi się, że Matyldzie dzień się podobał... Nam również :) Mieliśmy tyle frajdy z patrzenia na jej świecące się oczy i to jak i czym się bawi.


Super popołudnie.


A jeszcze niedawno brzuch wielki miałam, a to już trzy lata. He, he, na początku macierzyństwa nie wierzyłam, że dotrwam do tej chwili. Teraz to już chyba z górki będzie, co nie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic