Zacznę od tego, że pracę mam taką, że nie wiem w co ręce włożyć. Zapierdziel, stres, brak czasu, ale pracę uwielbiam i żyć bez nie mogę. Wymaga kreatywności, myślenia, szybkiego podejmowania decyzji, własnego rozwoju.... tyle tylko, że mi ręce czasem opadają. A dlaczego? Bo szef zmiennym jest. Na porządku dziennym jest to, że szef rzuca hasło i sprawa właściwie jest na wczoraj, trzeba rzucić to, co się robiło i zająć czymś nowym, tyle tylko, że na drugi dzień okazuje się, że to wcale nie było takie pilne, ważne itd. A wiadomo, że jak się robi coś na wariata, to czasem głupoty wychodzą, bo nie da się na szybko przewidzieć wszystkich konsekwencji. A takie sytuacje są u nas codziennością.
Tak się chciałam pożalić, bo naprawdę wkładam w pracę wiele serca i energii. Zresztą nie tylko ja. Firma robi duże inwestycje, a zespół mamy mały, kilkuosobowy, zgrany i każdemu zależy, bo się identyfikuje. Tylko ręce opadają, jak dostaję zjebkę za to, że zrobiłam coś wczoraj w wersji B (ustalonej z szefem, żeby nie było, ja byłam przeciw, wolałam wersję A), ale na drugi dzień obowiązuje wersja A, szef o wersji B nie pamięta, uważa ją za głupią bezsensowną i cała moja pozytywna energia i chęć do pracy ulatują w siną dal....
Dochodzę do wniosku, że charakter szefa i jego skleroza to jedno, ale winę po części ponoszę też ja. Taki charakter mam, że "jak to się nie da?!, wszystko się da, ja to zrobię, nawet na wczoraj". W pracy zakrzywiam czas i przestrzeń. A jak się patrzę na panie z innych firm, to dochodzę do wniosku, że łoś ze mnie głupiutki. Bo trzeba się nauczyć zwalać obowiązki i winę na innych, mówić, że się nie da, nie potrafię, to niemożliwe, a jak się coś spieprzy, to robić łopot rzęs i zdziwione oczy i mówić szefowi, że ja nie chciałam, nie wiedziałam i posmarkać mu się w poły marynarki...
Chyba musiałabym się dać zahipnotyzować... Ehhh.
Tak się chciałam uzewnętrznić i usprawiedliwić, że mnie nie ma, chociaż jestem, tyle, że ledwo dyszę. Obiecuję, że następny wpis będzie w pozytywnym temacie.
Pozdrawiam zapracowanych :)
Witam!
OdpowiedzUsuńoj wiem coś na ten temat :)
Chciałam coś mądrego napisać, ale za dużo myśli się kotłuje głowie... wiec lepiej pójdę się przewietrzyć.
pozdrawiam :)