Przejdź do głównej zawartości

Historie z mediów wzięte

Każdy ma prawo do emerytury, do zaprzestania pracy i odpoczynku. Z wiekiem nie nabieramy przecież sił i wigoru, tylko wręcz odwrotnie. Jasne, że każdy ma swój indywidualny zegar biologiczny i jeden odczuwa zmęczenie wcześniej, a drugi później. Ale chodzi mi o to, że dajmy papieżowi-człowiekowi żyć. Czuje się stary, zmęczony czy jest chory - wydaje mi się, że trzeba sporej odwagi, by ogłosić światu, że nie jest się w stanie pełnić przydzielonej mu funkcji. Mnie osobiście wydaje się, że tak lepiej niż stwarzanie pozorów, że państwem rządzi osoba, o której wszyscy wiedzą, że nie jest w stanie fizycznie lub psychicznie tego udźwignąć, a decyzje podejmują za nią inne osoby. Dajmy człowiekowi żyć. I nacieszyć się emeryturą :).


A na marginesie - uwaga do mediów - chyba są inne tematy poza abdykacją papieża. Wałkujecie nius, wałkujecie i o niczym innym nie słyszę i nie czytam. Tak naprawdę nic innego się na świecie nie wydarzyło?


A jak już jestem przy tematach medialnych, to chciałam się odnieść do wypowiedzi Pani Krystyny Pawłowicz o Annie Grodzkiej. Bo mnie to trochę wszystko zbulwersowało.


Po pierwsze - teoretycznie każdy ma prawo wypowiadać swoje poglądy, żyjemy w wolnym he he :) kraju.


Po drugie - jakość naszej wypowiedzi zależy od tego, co mamy w głowie, naszej kultury osobistej i dobrego wychowania. Proces zmiany płci nie jest w naszym kraju zakazany, być może dla wielu osób nie jest zrozumiały, ale nie chcę tu już wnikać w takie rzeczy. Nie jest prawnie niedozwolony i nie widzę powodu dla którego Pani Grodzka miałaby być wyszydzana. Kwestia wyglądu zewnętrznego najczęściej zdeterminowana jest przez naturę i są kobiety, które urodziły się kobietami, a kobiecości w nich jak na lekarstwo, nawet jeśli urodziły dzieci. Są też mężczyźni mało męscy o delikatnej, kobiecej urodzie i sylwetce. I nie chodzi mi wcale o homoseksualistów. Są ludzie, którzy mają garbate nosy i są tacy, co maja krzywe nogi. Wyśmiewanie wyglądu zewnętrznego kojarzę z wczesnego przedszkola. Dorośli mają chyba lepiej poukładane w głowie. A przynajmniej powinni mieć... I zachowanie Pani Pawłowicz uważam za oburzające i zachowanie widzów tamtego spotkania, którzy śmiechem akceptowali jej wypowiedzi, także. Brzydkie to było i prymitywne.


Po trzecie - nawiązując do drugiego - jakość naszej wypowiedzi zależy od naszej kultury osobistej i dobrego wychowania. A to, co działo się w necie, po wypowiedzi Pani Pawłowicz, zjeżyło mi włos na głowie. Czym innym jest pokazać niewłaściwość zachowania - chodzi mi o przejawy skrajnej dyskryminacji u osoby, która reprezentuje nasze społeczeństwo - a czym innym fala chamstwa i niskich lotów wypowiedzi, które masowo i anonimowo były zamieszczane na różnych stronach. Internet daje świetne pole do popisu, tylko zastanówmy się, czy prymitywizm i głupota to naprawdę jest skuteczny oręż w walce z prymitywizmem i głupotą. Absolutnie nie podobało mi się to, co Pani Pawłowicz powiedziała, ale to co później ludzie mówili o Pani Pawłowicz też było brzydkie.


A po czwarte - tak mi trochę przykro, że właściwe jedyne, co się mówi o Pani Grodzkiej to to, że przeszła operację zmiany płci. Ja rozumiem, że była taką sztandarową postacią w Ruchu Palikota przed wyborami, żeby podkreślić ich tolerancję i otwarte myślenie. Ale chyba jako poseł powinna być kojarzona z czymś więcej niż zmiana płci. Chodzi mi o rzeczy, które podkreślają media. Poza tym jednym tematem, niewiele więcej mówią. Trochę szkoda, że taki jednostronny pryzmat.


Taka moja prywatna opinia. Może Pani Grodzkiej to nie przeszkadza.

Komentarze

  1. niestety od wczoraj nic innego w telewizji nie ma... rozumiem informacja, iż Papież zrezygnował, ale przecież nie wszyscy muszą się tym "podniecać" i nie dla każdego jest to najważniejsza informacja. W związku z powyższym od wczoraj oglądam programy w których nie ma wiadomości ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic