Przejdź do głównej zawartości

Znowu Cathy

Bycie rodzicem uczy Cię, że stawianie dziecku niektórych pytań nie ma najmniejszego sensu. Ale i tak je stawiamy. Już w trakcie mówienia, czuję się głupio, bo uświadamiam sobie, że to właściwie pytanie retoryczne. Podobnie z niektórymi nakazami i zakazami, które trafiają w jakąś próżnię, albo są wsysane przez czarną dziurę, która jakimś cudem materializuje się w naszym mieszkaniu. Całe szczęście, że nie wsysa kota. Codzienny kontakt z dzieckiem sprawia, że nader często odnoszę wrażenie, że mało rzeczy na świecie ma jakikolwiek sens. Na szczęście idzie to w parze z silnym poczuciem, że nie warto się tym przejmować :)


 


 

 

 

 

[caption id="attachment_411" align="aligncenter" width="300" caption="Źródło: http://www.everydaypeoplecartoons.com"][/caption]

 

 

 

 

Na marginesie pytanie, bo mnie to nurtuje: czy wszystkie dzieci czują taką nieodpartą pokusę, żeby wyciągać chusteczki z opakowań i nie przestaną, dopóki nie wyjmą wszystkich, a każda próba powstrzymania ich kończy się gwałtownym sprzeciwem, wylewaniem łez, krzykiem i rodzi we mnie poczucie, że jestem najgorszą matką na świecie, bo nie pozwalam dziecku na najlepsza rozrywkę?


Nie wiem, jakim cudem udało mi się Młodej wyperswadować tą zabawę, chociaż nadal czasem do niej wraca....

Komentarze

  1. Ha, skąd ja to znam :) Mój młody targa wszystkie papiery na paseczki... Po odpakowaniu prezentów z pod choinki z wszystkich opakowań zrobił górę papierowych paseczków (przez godzinę nie było dziecka)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic