Młoda ma już niecałe cztery latka, a do mnie czasami nadal nie dociera to, że jestem MAMĄ. To jest takie strasznie duże słowo. Niosące za sobą wiele emocji, przeżyć, ciepła, ale też odpowiedzialności za drugiego malutkiego człowieczka. Dopiero odkąd jest Młoda odkryłam zupełnie inny rodzaj miłości, mogłabym rzec - bardzo fizyczny rodzaj miłości. Coś jest w tym, że dzieci to krew z naszej krwi i ciało z naszego ciała. Tak jakby mój organizm automatycznie nakazywał kochać swoje dziecko. Oczywiście nie mam tu na myśli tego, że sama z siebie nie jestem w stanie wykrzesać miłości, bo Młoda to moje oczko w głowie. Najbliższe skojarzenie jakie mam to uzależnienie :D Pewnie zagmatwanie piszę i nie wszyscy wiedzą o co chodzi. No cóż - nawet ja sama czasami nie umiem wejść do swojej głowy i uporządkować myśli - one po prostu sobie lecą. :D
Mamą jestem - to nadal dla mnie abstrakcja. Ale na sercu cieplutko się robi jak dziecię z wywalonym jęzorem robi dla mamusi laurkę. No i tak sobie myślę, że może to nie moje życiowe powołanie - ale jednak fajnie jest być Mamą. A najfajniej to być Mamą Matyldy.
Uaktualniam, bo mi się właśnie przypomniało, że bycie Mamą Matyldy ma też swoje minusy. Mianowicie powoduje, że dla własnej Mamuś staję się niewidzialna... Przykład? Proszę: wczoraj, z okazji święta, odwiedzaliśmy rodzinnie nasze rodzicielki. Przy wchodzeniu do mieszkania moich rodziców wystawiłam Wielkiego Dzióbka (sweet foci z takim dziobasem bym się nie powstydziła :D). Natomiast Moja Mamuś totalnie mnie olała i rzuciła się na kolana, w celu przytulania i miętoszenia wnuczki, co spotkało się z uznaniem Młodej, gdyż była właśnie nieszczęśliwa i zapłakana, a niedobrzy rodzice niewystarczająco zajęli się jej problemami pod tytułem: nie patrzę przed siebie jak biegnę i trafiam w zamknięte drzwi zamiast w te otwarte. Amen. Babcia była jak znalazł na potłuczone ego :D
Na wyjściu Mamuś zrobiła mi dokładnie ten sam numer - ja dzióbek, Mamuś olewka - przegrywam z moim dzieckiem w przedbiegach. Być może dlatego, że Młoda podobno wygląda jak ja, więc się Mojej Mamuś stare dobre czasy przypominają. Ehhhh. Pozostało mi wysmarkać się w rękaw taty. :D
Komentarze
Prześlij komentarz