Niedzielne popołudnie, nastrój romantyczny - trę seler na surówkę do obiadu :D
Mąż postanowił nalać nam szampana, tak bez okazji, bo lubimy.
Ja - w jednej ręce kieliszek, druga ręka ufifrana wiórkami selera, włos rozwiany, strój domowy, makijaż nie istnieje. Mąż: - Zobacz, jakie my mamy fajne życie. Robisz obiad i popijasz sobie szampana....
Ja:- Fajnie to by było, gdybym popijała szampana w oczekiwaniu na obiad, który ktoś zrobi za mnie :D - wybiłam z głowy Mężowi romantyczne wizje, hihi. Niedobra kobieta ze mnie ;) chociaż Mąż się uśmiał i przyznał rację.
Ale rzeczywiście, nawet z tym selerem na dłoni, miło było sobie popijać wino z kieliszka. Doceniam chwilę...
No to chyba zacznę zazdrościć takiej sielanki ;) my chwilowo krok po kroku próbujemy wszystko odbudować...
OdpowiedzUsuń