Z Młodą od dłuższego czasu mam problem wychowawczy. W zasadzie to nie mogę powiedzieć, żeby była niegrzeczna, bo ładnie się bawi, jest pogodna, uśmiechnięta, nie robi ewidentnie na złość, ale....... Nie słucha, a właściwie, to nie łączy tego, co usłyszała, z tym co powinna lub nie powinna robić. Jakaś czarna dziura się w jej mózgu wytwarza, która pochłania moje słowa. Jak się jej zapytam, co powiedziałam, ja czy tatuś, to Młoda wie, Młoda powtórzy, niestety Młoda nie zrobi. Zrobi zupełnie inaczej niż tak, jak ją prosiłam, a jak zwrócę uwagę, to widzę, że naprawdę i szczerze jest jej przykro, że zrobiła na odwrót, ale nie wie, czemu tak zrobiła.
Jakoś do tej pory mi się wydawało, że mam inteligentne dziecko, a teraz nagle muszę zrewidować poglądy :D.
Może to kwestia tego, że od tygodnia chodzi do zastępczego przedszkola, w którym jej się dosyć podoba, bo poznała nowe dzieci i są nowe ZABAWKI. Więc jest podkręcona. Może im tam czegoś do jedzenia dosypują, bo pofyrtana jest rzeczywiście bardziej niż zwykle, a może ja po prostu cierpliwości mam ostatnio mniej, bo i zmęczona i resztki choroby się we mnie plączą i jakoś mój nastrój niepogodny ostatnio ze względu na czynniki zewnętrzne.
W każdym razie ręce mi ostatnio zaczęły opadać, bo jak dotrzeć do dziecka, które niby słyszy, ale nie słucha, niby jest grzeczne, ale robi na odwrót, niby chce dobrze, a wychodzi jak zwykle.
Pomysł zapożyczyłam od koleżanki (żeby nie było, że to ja taka mądra - to Kulka), lekko zmodyfikowałam i sprzedaję szerszej publiczności.
Mamy Magiczny Pamiętnik, w którym porobiłyśmy razem z Młodą tabelki z dniami tygodnia i w tych tabelkach rysujemy kuleczki. Czarne, jak Matylda była niegrzeczna, a czerwone jak była grzeczna. Jednym słowem wjazd na ambicję dziecka, bo chodzi o to, żeby czerwonych było jak najwięcej, a czarnych jak najmniej. Po tygodniu pomyślimy albo o nagrodzie albo o karze....
Sposób na razie zaszedł, bo wczoraj wieczorem Młoda pyta: - Mamusiu, a ja byłam teraz grzeczna? -Tak, byłaś - odpowiadam. - To możesz mi wymazać te czarne kropeczki z Pamiętnika? Hehe, negocjacje w wykonaniu trzyipółlatka :D Dziś rano Dusiak dostała czerwoną kropkę za to, że naprawdę szybko i sprawnie się ubrała. Była jednak zdziwiona, że nie dostanie dwóch, bo przecież jak to - ubranka to jedna kropka, ale założenie bucików to już powinna być druga. Spryciula :)
Ciekawa jestem, czy pomysł wypali, czy się sprawdzi, a może ten etap niedługo sam przejdzie...
A może ktoś podpowie mi własne przetestowane sposoby na względnie pokojowe życie z dzieckiem? Pliz.
Oj tam, normalny słuch wybiórczy połączony z młodocianym buntem. Coś wiem na ten temat...
OdpowiedzUsuń