Przejdź do głównej zawartości

Stolarze, słoik z nutellą i utrudnienia komunikacyjne

Tour de Pologne po Polsce jeździ. Nie mogę dodać, że jak sama nazwa wskazuje, bo podobno w tym roku dwa etapy odbywać się będą we Włoszech, więc coś mi tu z nazwą nie pasuje, ale ja się na kolarstwie nie znam, więc rozumieć nie muszę. Na rowerze owszem jeżdżę i bardzo lubię, niemniej kolarstwo interesuje mnie głównie w tym zakresie, że co roku Tour de Pologne przejeżdża przez moje miasto, co więcej, na mym rodzinnym osiedlu robią sobie pętelkę i co roku mam mega utrudniony wyjazd z pracy oraz odebranie mego dziecka od dziadków. Jak już trafię na kolarzy na żywo, to i owszem, podziwiam, głównie podziwiam, że oni jadąc peletonem się nie wypierdzielą jeden na drugiego... Ale ja generalnie sport to wolę uprawiać, niż na niego patrzeć :D


I tutaj następuje akapit lub dwa, pełne niesmaku i narzekania, więc jak ktoś nie ma ochoty wysłuchiwać, niech sobie przewinie te parę zdań...


Główne narzekanie i karny k...s biegną w kierunku organizatora. Impreza przez mój region przejeżdża już od ładnych paru lat. Przejeżdża przez centrum miasta, więc od paru lat w ten dzień jest pewien problem komunikacyjny. Ja się nie czepiam, że impreza jest. Powiem nawet, że super, że jest, bo to jednak jest promocja miasta i regionu. Rozumiem, że część ulic musi być w związku z tym zamknięta, czasowo, na godzinę, dwie lub na cały dzień. Ale powinna iść za tym jakaś informacja. Wydaje mi się, że umieszczona na stronie organizatora słabej jakość mapka, w formacie jpg, która absolutnie nie pokazuje trasy przejazdu w miastach, jest totalną porażką. Pisemna informacja o tym, którymi ulicami będzie biegła trasa, też mało co daje. To znaczy daje mi to, że wiem, że będzie sajgon i pewnie nigdzie nie dojadę. Wiecie, ulice się ciągną na jakiejś przestrzeni. Jak mi piszą, że będą jechać ul. X, która ma 10 km długości, to chciałabym wiedzieć, w którym miejscu tej ulicy. Jak mają jechać ulicą Y, to chcę wiedzieć, które dojazdy do tej ulicy będą zamknięte dla samochodów.


Ok. Ja tu mieszkam, znam teren, mogę się domyśleć, ale cała reszta ludzi z miast sąsiednich wcale nie musi. Naprawdę więcej informacji znalazłam na stronach portalu miejskiego, stronach policji i stronach gazet.  A czepiam się tak strasznie, bo od kilku lat jest dokładnie to samo. Po przekopaniu połowy internetu ;) przeze mnie i kilka znajomych osób, przez ostatnie parę dni, dorwaliśmy jedną (słownie: JEDNĄ) mapę, z której można było coś wywnioskować. Kurczę, żyjemy w dobie globalnego internetu, satelit, googlemaps i innych udogodnień. Czemu przy okazji Tour de Pologne nikt tego nie wykorzystuje? Mniej by było korków, stresu i nerwów, a więcej by zostało pogodnego nastroju, żeby dopingować kolarzy.


Kończę narzekać i trochę teraz pochwalę śląską policję. Bo mam wrażenie, że z roku na rok, przy okazji tej imprezy spisują się lepiej, są lepiej poinformowani i lepiej zorganizowani. A co najbardziej mi się podoba, bardziej zrelaksowani i pogodni. Ograniczenia w ruchu, korki i zdenerwowani ludzie, a tu wszyscy policjanci, których spotkałam wczoraj, pogodni, uśmiechnięci, udzielają informacji, wszystko lajtowo ale profesjonalnie. Sto punktów przyznaję od zadowolonego mieszkańca :D.


Matylda uwielbia rowery, kolarzy i co roku, jakby mogła, to by stała godzinami na ulicy i się wgapiała w peleton. Jak już w końcu udało mi się dostać do mieszkania teściów (samochód przy najbliższym "czynnym" wjeździe na osiedle i reszta trasy piechotką), Młoda wyskoczyła na mnie z relacją: "Mamo, mamo, a myśmy widzieli STOLARZY i oni jechali i jechali i mieli pomarańczowe koszulki (ulubiony kolor Młodej), a przed stolarzami jechał słoik z nutellą i słoń przebrany za ludzia!!!!" - wszystko na jednym wydechu ;)


Musze przyznać, że chwilę musiałam ochłonąć, żeby z podanych informacji wyodrębnić sobie prawdziwe informacje i odciąć je od interpretacji Młodej, co jednak trwało, gdyż moja wyobraźnia jest olbrzymia, giętka i tak łatwo już raz wytworzonych obrazów z mojej głowy nie chce wyrzucać. Musze przyznać, że trochę zabił mnie słoń przebrany za człowieka w pomarańczowej koszulce, ze słoikiem nutelli, jadący na drewnianym rowerku, który sobie w trakcie jazdy heblował.........


A tak na marginesie - wyścig widziałam częściowo na żywo, częściowo w telewizji i sie okazało, że z lotu ptaka, to moje rodzinne okolice bardzo ładne są. Z poziomu chodnika, albo fotelu kierowcy, jakoś tak ładnie nie wyglądają.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic