Jest 6:45 rano. Za pięć minut powinnyśmy z Młodą zapinać pasy w samochodzie. A jesteśmy w proszku.
- Matyldo! Przestań biegać jak szalony bąk i stań w końcu prosto. Muszę Cię uczesać!
- Nie! - odpowiedź Mego Dziecka była stanowcza. Trochę się zdziwiłam, więc drążyłam temat.
- Dlaczego?
- Bo mi zapomniałaś czegoś powiedzieć.
- Czego Ci nie powiedziałam? - zdziwienie spowodowało, że przestałam być zaspana. Jest plus sytuacji.
- Ładnego słowa na P. Powinnaś powiedzieć "proszę".
Pozbierałam na szybkensa szczękę z podłogi, uklepałam ją na miejscu i mówię:
- Matyldo, PROSZĘ, stań przez chwilę prosto, bo muszę Cię uczesać.
- Oczywiście Mamusiu.
I po sprawie.
Bo Dziecię Moje jest dobrze wychowane, a z Matki rano taki gbur....
Ależ się naszukałam jak tu skomentować!! :D Tak łatwo to przeoczyć :)
OdpowiedzUsuńPrzyszłam powęszyć i zobaczyć kto co i jak :) Miałam byc tylko na chwilke a rozgościłam się na pół godziny :D
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi miło Panią gościć :D Zapraszam.
OdpowiedzUsuńZ komentarzami na każdym blogu inaczej. Ja zawsze się naszukam, bom ślepa. ;)