Przejdź do głównej zawartości

Standardowo przed urlopem

Aaaaaaa!!!! Zacznę krzyczeć na wszystkich, ziać ogniem i pluć jadem, a jak ktoś za blisko podejdzie z jakąś sprawą to będę machać siekierą w celu odrąbywania kończyn.


Na wakacje jedziemy w najbliższą sobotę, jesteśmy niespakowani, nieprzygotowani, w domu jest sajgon, mamy zebranie rodziców w przedszkolu Młodej, musimy zawieźć Kreskę do Znajomych-Mających-Otoczyć-Ją-Czułą-Opieką oraz przedstawić im ogólną instrukcję obsługi kota, co też zajmie trochę czasu, przygotować przynajmniej symboliczną wałówę, a szwagierka postanowiła dzisiaj wymieniać zamki w drzwiach swojego mieszkania ze względu na zawirowania życiowe, co ma wykonać Mój Mąż, a jej brat, bo przecież czasu nam zbywa i nie można było załatwić tego tydzień wcześniej.... Zostały mi trzy popołudnia, dość krótkie popołudnia. Zdążę, pikuś, spoko-loko-foko, jak mawia pewna różowa panna.


W pracy usiłuję zorganizować przed wyjazdem bieżące sprawy, które jak na złość :D znajdują finał. Z jednej strony super, bo odhaczone; z drugiej nie bardzo, bo myślałam, że je przekażę, jako toczące się i zajmę się nimi po powrocie. A tu trzeba kończyć. Nie ma lekko, trzeba przysiąść fałd i fałdek. Ale obiecuję, że jeszcze jeden kretyn mi zadzwoni, który będzie chciał wciskać jakieś publikacje księgowo-finansowe do zaprenumerowania i koniecznie musi o tym rozmawiać z właścicielem firmy i nie będzie do niego docierać, że w spółce po to jest zarząd, żeby podejmował decyzje, a nie właściciel, więc i tak z właścicielem nic nie załatwi, a poza tym dzwoni na moją komórkę i nie mam obowiązku przełączać go na rozmowę z nikim innym poza moją osobą i niech mnie nie straszy konsekwencjami nieprzekazania tej ogromnie-ważnej-sprawy właścicielowi, bo zaraz ja się wkurzę i zgłoszę na policję uporczywe nękanie naszych pracowników, bo jest już trzecią osobą w dniu dzisiejszym, która truje dupę w tej samej sprawie i zajmuje nam czas pierdołami... Jeszcze jeden taki telefon, a obiecuję, się zewrę w sobie, przeniknę przez kabel do tego pacana, wyskoczę mu ze słuchawki i uduszę gołymi rękami. Nikt mnie nie oskarży, bo kto uwierzy w morderczynię wyskakującą ze słuchawki telefonicznej, a nawet gdyby, to zbrodnia w afekcie, więc powinni mnie uniewinnić. :D


Taaaaaak.... Chyba urlop mi się przyda.


Jedziemy do Międzywodzia. Jak ktoś zna, to może poleci mi fajne miejsca w okolicy i sposoby zapewnienia rozrywki dziecku. Mam nadzieję, że nie będzie padać, bo zwariuję dwa tygodnie w pokoju z dzieckiem, które roznosi energia. Na dworze są sobie jakoś rozładuje. :D Czekam na reakcję Młodej, gdy zobaczy morze po raz pierwszy. No, widziała, jak miała pół roku, usiłowała wtedy zjadać piasek i przeżuwała z zapałem, ale to się chyba nie liczy ;)


No dobra - kalosze mamy, parasol i kurtki przeciwdeszczowe też, dobre nastawienie również... Spakować się jakoś spakujemy, najwyżej trochę mniej pośpimy przez dwie najbliższe noce. Proszę się więc mnie nie spodziewać tutaj w ciągu najbliższych dwóch tygodni, gdyż dostępu do internetu nie przewiduję.


Się nawdychamy jodu, ale się nawdychamy!!!! Wam też rodzice wciskali, żeby nad morzem głęboko wdychać powietrze, bo dużo jodu i zdrowi będziecie? Jednoznaczne skojarzenie mam do tej pory: morze + wrzesień = jod. Hi, hi, trauma jodowa z dzieciństwa.


Do zobaczenia więc wszystkim. Papa...


P.S. Dbając o poprawne zachowanie w internecie oraz mając w poszanowaniu prawa autorskie - źródło obrazka: www.imdb.com

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic