Przejdź do głównej zawartości

Wakacje były, pogoda niekoniecznie...

 

Wróciliśmy. Ufff, kocham swój dom i strasznie za nim tęskniłam. Dwa tygodnie, to chyba dla mnie za dużo...


Morze było na swoim miejscu, plaża również, Młoda pierwszego dnia zrobiła wielkie ŁAAAAAAŁ na widok takiej ilości wody i piasku. Pogoda bywała różna, liczyłam na lepszą, ale narzekać nie będę. Żarcie było przepyszne, więc flacha dla pań kucharek na koniec turnusu była jak najbardziej na miejscu. Pokoje całkiem, całkiem, sprzątaczki się opierdzielały, a że był to turnus rehabilitacyjny (załatwiany przez Klub Emeryta :)), to i trochę poćwiczyłam...


Rybkę zarówno smażoną, jak i wędzoną zjedliśmy, trochę pozwiedzaliśmy, było nieźle, chociaż po tygodniu chciałam już wracać :D.


Ponieważ, żeby nie doznać szoku, staram się nie przemęczać, więc wrzucam relację fotograficzną z drobnym komentarzem.


[gallery link="file"]

Za tydzień robimy tygodniowy wypad na Wyspę, ale nie tę zieloną, tylko tę obok. Matylda jest podjarana opcją lotu samolotem. A ja usiłuję na szybko przeprać rzeczy i przygotować wszystko do nowego wyjazdu. Kreska znowu się nas obrazi, że ją opuszczamy.


 

Komentarze

  1. Mnie też pogoda nie dopisała a byłam w górach. Prawie codziennie odkąd przyjechaliśmy był deszcz i burze. Nie to co rok temu. Szkoda strasznie bo nie mogliśmy w góry iść. Wszystkie plany wycieczki trafił szlag niestety. Pozdriawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic