Przejdź do głównej zawartości

Znowu mam wrażenie, że ktoś się uderzył mocno w głowę.

Wpis na szybciutko, bo szlag mnie trafił.


Ostatnio nawał zajęć spowodował, że żyłam w błogiej nieświadomości i niewiedzy o tym co się dzieje w świecie zewnętrznym.


Dwa dni temu poszłam na zebranie do przedszkola i nagle zostałam uświadomiona, że Ci co mają dbać o nasze życie codzienne oraz edukację naszych dzieci, znowu walnęli jakąś straszną głupotę. Nie będę wnikać w szczegóły, bo właściwie za niedługo mam pociąg i wyjeżdżam w końcu na wakacje (lepiej późno niż wcale ;)), więc króciutko.


Weszła w życie ustawa, która m.in. reguluje kwestie związane z edukacją dzieci w przedszkolach. Jednym z jej efektów jest to, że przedszkole nie może pobierać opłat za zajęcia nie organizowane przez pracowników przedszkola. Piszę w skrócie i może chaotycznie, ale proszę, jak ktoś trochę poklika w google szybko dowie się o co chodzi. Ja piszę o głównym efekcie tej ustawy, który dotyka mnie i moje dziecko, a także jej kolegów i koleżanki z przedszkola. Reasumując - w przedszkolu, w godzinach nauki nie mogą odbywać się różne zajęcia dodatkowe do tej pory organizowane dla dzieci, a prowadzone przez firmy zewnętrzne. Efekt - nie ma nauki języków obcych, nie ma zajęć tanecznych, plastycznych, karate i innych, z których dzieci mogły korzystać, a które Matylda uwielbiała, i które na pewno urozmaicały jej tydzień.


Nie będę pisać więcej. Ja tu na co dzień prywaty i apeli społecznych na blogu raczej nie uprawiam. Ale się roztrzęsłam wewnętrznie. Więc liczę na to, że ktoś z czytających wejdzie w temat i kliknie. Moim zdaniem każda osoba jest istotna (taka romantyczna ideologia).


Klika się tutaj.http://www.petycje.pl/9887.  Wszystko jest tam ładnie opisane.


Może głupia jestem, ale naprawdę liczę, że to coś zmieni.


Pozdrawiam czytających, rodziców i nie-rodziców, proszę kliknijcie.

Komentarze

  1. Hey,

    efekt jest okropny, nauka języków obcych to podstawa w dzisiejszych czasach.. to tak jak prawo jazdy, stwarza możliwości. Nie rozumiem, dlaczego wprowadzają takie ustawy, przecież tylko przeszkadzają rozwijać się naszym maleństwom..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic