Matylda okazała się być znawczynią kultowych tekstów z kultowych filmów. Zupełnie bezwiednie, bo jak sądzę żadnego z nich nie widziała na oczy.
Więc robię konkursik, banalny i oczywisty, skąd pochodzi dana scenka...
Zagadka nr 1, łatwa, bo już kiedyś była opisana:
Młoda po moim Bardzo-Pouczającym-Oraz-Nadzwyczaj-Autorytarnym-Wywodzie, wywróciła oczami do góry i rzekła
- Mamo, nie chce mi się z Tobą gadać...
Zagadka nr 2, do której przydałaby się wizualizacja, ale postaram się opisać.
Matylda na każdych drabinkach, zwłaszcza takich, o kształcie piramidy, wdrapuje się na sam szczyt, staje, rozkład ręce na boki i wydziera się na całe gardło: - Jestem królową świataaaaa!!!!
Naprawdę jestem ciekawa, skąd jej się to wzięło, pewnie jakaś kreskówka, tylko pojęcia nie mam, jaka.
Zagadka nr 3, do której dopiero przydałoby się nagranie video, ale niestety nie mam systemu monitoringu w mieszkaniu...
Matylda zarządziła menu na kolację - jako na miękko. Tak się akurat składało, że miałam zrobione, zostało chyba jedno ze śniadania. Nałożyłam więc do kieliszka, zaopatrzyłam Młodą w talerz, przyprawy, łyżeczkę oraz chusteczkę i zostawiłam ją przy stole, bo ona już przecież zna instrukcję obsługi jajka na miękko, a ja byłam zajęta chyba zmywaniem. Dosyć szybko z kuchni wywabił mnie ryk o natężeniu trąby jerychońskiej, wpadłam do pokoju i zastałam Młodą z rozwalonym na pół jajkiem w kieliszku, które prawie wyglądało jakby nic mu nie dolegało (prawie...) oraz Młodą z kawałkami płynnego jajka na głowie, koszulce i spodniach... Nawet się ucieszyłam, że tylko na niej, bo pilnie szukałam resztek na oknie, na podłodze, na mojej bluzce wyjściowej, którą niefrasobliwie zostawiłam przewieszoną przez oparcie krzesła.... Ale na szczęście nie... Komentarz Dusiaka do całości sytuacji: - Bo nacisnęłam i mnie to tak wyleciało....
Na marginesie - jajko we włosach to nie lada wyzwanie... Włosy przestały śmierdzieć dopiero po drugim umyciu, a białko tak się przylepiło do skóry głowy, że dopiero na drugi dzień zaczęło się łuszczyć i Młoda wyglądała, jakby miała plackowaty łupież, kolosalnych rozmiarów... Mój tata miał niefart przytulać Młodą akurat na drugi dzień i śmierdzący kawałek włosów trafił pod sam jego nos. Podejrzliwie mnie później wypytywał, czym myję dziecko, że tak śmierdzi miejscami, bo miejscami pachnie...
Komentarze
Prześlij komentarz