Ostatnio wygrzebałam w internecie informację, która mnie poraziła, aż przysiadłam z wrażenia, a następnie spadłam z krzesła ze śmiechu. Informacja tutaj, w obcym języku, nie chce mi się na blogu tłumaczyć. Sorry.
Uwaga! Komisja Europejska zajmie się kwestią dyrektywy w sprawie spuszczania wody w toaletach i pisuarach - jej ilości, kierunku i generalnej wydajności w procesie czyszczenia toalety z ... wiadomo czego. w końcu zabrali się za naprawdę palące potrzeby społeczeństwa europejskiego...
Ludzie! Mądre Głowy zrobiły 60-cio stronnicowy raport o zjawisku, iluś tam ludzi było w to zaangażowanych, ileś kasy na to poszło, ileś jeszcze pójdzie, bo pewnie eksperci, naukowcy i technicy jeszcze się będą przed komisją wypowiadać i czas do wypuszczenia gotowej regulacji pewnie też nieprędki. To mnie tak zastanawia, czy nie ma ważniejszych spraw niż woda w ubikacji? A poza tym, jak oni sobie to wyobrażają? Ktoś mi do domu będzie wchodził z miarką i będzie sprawdzał, czy przypadkiem nie łamię prawa europejskiego? Czy nakażą zmianę technologii wykonywania spłuczek, ograniczająca ilość wody do jakiś uchwalonych dyrektywą wartości i będzie ogólnoeuropejski nakaz wymiany kibelków?
No, a poza tym, jak czytam w kontekście spuszczanej w toalecie wody zdanie: "The primary aim of establishing criteria for toilets etc. is to increase water efficiency during operation", to opluwam monitor i krztuszę się herbatą. Ja wiem, że generalnie chodzi o ochronę środowiska, bo jak sobie człowiek pomyśli ile wody przelewa się codziennie przez kibelek, to jakaś ogromna liczba, więc w zasadzie każda opcja oszczędzania wody jest cenna. Tylko, że wydaje mi się, że są w Europie ważniejsze problemy związane z ochroną środowiska, ale może się mylę... Kiedyś poważnym problemem była nieodpowiednia krzywizna banana...
Ot takie przemyślenia przy piątku. Do poniedziałku zostaną spuszczone w ubikacji :D
Komentarze
Prześlij komentarz