O piłce nożnej wiem mniej więcej tyle, że bramki są dwie, piłka jest jedna i gania za nią 22 facetów w podkolanówkach :D
Mąż jest na mniej więcej podobnym stopniu wiedzy tajemnej, no może ciut wyższym ode mnie.
Niemniej jednak o tym, że nasi grają słyszeliśmy i postanowiliśmy sprawdzić, jak im idzie. Włączyliśmy tv w około 76 minucie, patrzymy 0:0, nastała cisza, bo co tu komentować, Mąż postanowił zabłysnąć: "A wiesz, że Irlandia to jest drużyna, która podobno nie wygrała żadnego meczu?" - wiadomości z internetów, jak widać, pozwalają na nawiązanie intelektualnie zaawansowanej konwersacji z małżonką o sporcie ... :D "Hmmmm", przemyślałam sprawę. "To chyba wynik zero-zero jest satysfakcjonujący dla obu stron".
Na tym zakończyliśmy gorącą dyskusję i oddaliśmy się ciekawszym rozrywkom.
A w ramach ciekawszych rozrywek - Mąż stał się autorem dowcipu o kocie. Po czym poznać, że kot to ślónski kot? Bo mówi: Mioł. :D
Komentarze
Prześlij komentarz