Miał być lekki i przezabawny (hahaha!) wpis o moim ciężkim życiu pod jednym dachem z Bestią i o tym, co ta Bestia, mówi, wyczynia i jak czasami nie wiem, czy się śmiać, czy płakać...
Się naprodukowałam, ale bestialski wordpress zniknął mi moje wypociny nagle, bez ostrzeżenia i permanentnie. Więc się zirytowałam troszeczkę, rzuciłam kilka słów na k.. i ch... i p..., pokazałam monitorowi język i w celu uspokojenia się zajrzałam do Simona. Coś jest w tym, że koty uspakajają...
A ponieważ Święta blisko i pewnie wszyscy zagonieni i coraz bardziej nerwowi, polecam usiąść na chwilkę i popatrzeć na kota...
http://www.youtube.com/watch?v=G5FUH3eoizc
A o Bestii napiszę kiedy indziej.
Komentarze
Prześlij komentarz