A tak się trzymałam, tak długo dawałam radę.... Aż w końcu i mnie dopadło.
Bo wiadomo, że jak Święta to choinka, to prezenty, to zapach pomarańczy... to ŻARCIE. Jedzenie, jedzenie, tona jedzenia, ciasta, słodycze, owoce i znowu tona jedzenia. Właściwie, jak się kończy jeden posiłek, to następuje czas na międzyposiłkową przegryzkę, w oczekiwaniu na kolejny posiłek właściwy. I tak całe Święta to czas na małe conieco, jak to mówił pewien Kubuś...
A my się zawsze jakoś co roku trzymaliśmy. Jasne, że jadło się trochę więcej niż zwykle, no i miło popodgryzać sobie cukierki i pierniczki z choinki, ale nie żeby w kilka dni przytyć kilka kilo. I nawet w tegoroczne Święta daliśmy radę. Bez zbytniego rozciągania żołądków - nie było źle.
Aż do wczoraj.
Wczoraj nastał dzień, w którym gotowaliśmy sylwestrowy bigos. Po południu udało nam się wrzucić wszystkie pojedyncze składniki do wielkiego gara, zamieszać, doprawić i odstawić, żeby się zaczęło przegryzać. Ale oboje z mężem, jak to bywa z żarłokami, zupełnie niezależnie od siebie, co jakiś czas sprawdzaliśmy, czy się ten bigos aby już przegryzł :D. I nie wystarczyło sprawdzić raz, może dwa... Nieeee!!! Sama osobiście co chwila w garze nurkowałam z widelcem i uznawałam, że i owszem coraz lepiej się przegryza, a za chwilę wsadzałam znowu ten swój głupi łeb do środka, bo przecież teraz już pewnie inaczej smakuje .... Sprawdzaliśmy do wieczora, gdy nagle okazało się, że zawartość garnka dosyć znacznie się zmniejszyła, a my leżymy na kanapach i każda myśl o wykonaniu najmniejszego nawet ruchu wywołuje u nas odruch zwrotny... Zdradliwe było to małe conieco, no i okazało się, że nam się chyba rozumki skurczyły przez Święta do rozmiaru mini. Ehhhh.....sami sobie krzywdę zrobiliśmy. Cierpię więc od wczoraj męki straszliwe, przemieszczam się w przestrzeni ruchem raczej toczącym i z nostalgią wspominam ostatnie dni ciąży, bo w porównaniu z dniem dzisiejszym, mam wrażenie, że wtedy byłam lekka jak motylek....
Człowiek to stary, a głupi. Piszę o sobie i Małżonku swym. Reszta człowieków nie musi się poczuwać.
Na marginesie - bigos jest przepyszny, ale nie wiem, czy mam ochotę jeść go jutro na obiad. Myślę, że liść sałaty będzie dobrą alternatywą :D
Komentarze
Prześlij komentarz