Przejdź do głównej zawartości

Taka historia

Rozdział pierwszy


S. była dziewczyną, jak wiele innych. Wśród jej znajomych był J. J. ją rozumiał, ona rozumiała jego, potrafili rozmawiać godzinami o wszystkim i o niczym. Przyjaciele, tak jej się wydawało. Pewnego dnia okazało się jednak, że J. oczekuje od ich znajomości czegoś innego. Czegoś, czego S. nie chciała i nie mogła mu dać. Było jej żal, że traci przyjaciela. Jemu było żal, że nie może zyskać miłości. Nie dawał za wygraną. Były telefony, nękanie, groźby. Ale po jakimś czasie się skończyły. Ich znajomość też się skończyła.


Potem S. słyszała od znajomych, że J. się przeprowadził, że znalazł sobie kogoś, że mu się jakoś układa.


Rozdział drugi


Parę lat później J. i jego ówczesna dziewczyna zrobili rzecz straszną. S. usłyszała o tym od ludzi, którzy nawet pewnie nie wiedzieli, że się kiedyś znali. Uświadomiła sobie, że czytała o tym nie tak dawno w gazetach. Przeszukała internet, znalazła artykuły, porównała informacje, miejsca okoliczności. To najprawdopodobniej był rzeczywiście J. Nie mogła uwierzyć, że ktoś mógł popełnić taką ohydną zbrodnię. A jednak uwierzyła. Choć do tej pory nie jest pewna, czy na 100% chodziło o J. Nie mieściło jej się to w głowie. Ale ludzie są różni. Przecież to, że wydawało jej się, że kiedyś kogoś znała, nie wykluczało, że nie popełni zbrodni.


J. został złapany, osądzony i trafił do więzienia.


Rozdział trzeci


Minęło kolejnych parę lat. S. robiła zakupy w markecie, gdy zobaczyła J. Był pracownikiem sklepu i rozmawiał z klientami. S. zamarła, po czym odwróciła się i wyszła. Uciekła. Nie chciała, żeby J. ją zauważył, rozpoznał. Nie chciała na niego patrzeć, ani z nim rozmawiać. Szczegóły ohydztwa, które popełnił wiele lat temu stanęły jej przed oczami. Chociaż nigdy tak naprawdę nie miała pewności, czy to naprawdę on je popełnił.


Osądziła go stereotypowo i bez żadnej taryfy ulgowej, chociaż to wcale nie musiał być on. Ale wiele faktów wskazywało na to, że to jednak był on.


Nawet po tylu latach, to było niesamowicie trudne dla S. wiedząc to, co wiedziała, żeby podejść do J. i po prostu powiedzieć mu "Cześć".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic