Moje Dziecko, odkąd zaczęło mówić, to buzia jej się nie zamyka. Nawet w nocy - mówi przez sen.
A im więcej mówi, tym więcej słów poznaje, tym więcej słów odmienia, tym więcej słów tworzy... To podobno oznaka inteligencji dziecka, gdy próbuje odmienić jakiś nieznany dotąd wyraz według znanych sobie zasad :D Ale z tego, co zauważyłam wśród dzieci wokół mnie (dzieci znajomych, dzieci podwórkowych, albo dzieci z przedszkola Młodej), to wszystkie odmieniają słowa w cały świat, więc pewnie wszystkie takie nad wyraz inteligentne :D
Już kiedyś pisałam, o historii z autobusem: Mysza, powiedz autobus! Abutus - brzmiała odpowiedź. A powiedz: auto. Auto. A powiedz bus. Bus. No to powiedz razem autobus. Abutus. Twardo stała przy swoim, ale nawet nie wiem, kiedy zaczęła mówić prawidłowo.
Teraz Dusiak wie, że psy szczekają, kiedyś hauhały, albo hałały.
W niedzielę Młoda zdobyła się na samokrytykę: Mamo, jestem taka pospieszliwa! Co było połączeniem niecierpliwej, z tym, że się spieszy.
Niedaleko naszego placu zabaw jest szkoła muzyczna, z której często dochodzą dźwięki różnych instrumentów. Czasami miłe dla ucha, czasami mniej, ale ważne, że się uczą. Młoda bujając się na huśtawce, zaczęła machać rękami w rytm muzyki i nagle mówi: Mamo, a kto tak ładnie melodiuje?
Wczoraj za to, usłyszałam że jestem szczempatowana. Jaka jestem? No właśnie taka! - wyjaśniło Dziecko i nie chciało więcej tłumaczyć. Sama nie wiem, czy być dumna, czy się obrazić, bo sytuacja ogólna nie wskazywała na nic. Hmmmm, jak ktoś był kiedyś szczempatowany, to może mi łaskawe wyjaśni...Z góry dziękuję.
Tak właściwie, to Młodą rozumiem. Sama uparcie twierdzę, że ktoś pęknął balonik, a Męża co rano pytam przez telefon, czy jest już wstanięty?
No bo czasami brak słów na to, co chcemy powiedzieć, albo te które istnieją tworzą zbyt długie zdania... A my chcemy powiedzieć coś szybko. W zasadzie to jestem jak najbardziej za poprawnością językową i nie lubię jak ktoś nasz język kaleczy. Jeden chłopak kiedyś na czymś, powiedzmy, że randce, (w poprzedniej epoce lodowcowej) chciał być romantyczny i rzucił mi jakieś hasło o "wiaterze". Nie pamiętam jakie, ale mi ten wiater do dzisiaj w uszach dzwoni. Wtedy chyba uciekłam...
Ale myślę, że miło czasem tworzyć jakieś nowe, sympatyczne słowa. Melodiowanie bardzo mi się podoba. Wasze dzieciaki, rodzina, znajomi na pewno są kreatywni. Podrzućcie coś, na dobry humor :)
Dzieciaki słodko wymyślają i odmieniają słowa, na przykład moja dwuletnia kuzyneczka jest na etapie "Wujuuu" "Ciociooo" "Sandrooo", z zaznaczeniem wyraźnie końcówki, gdy kogoś woła :)
OdpowiedzUsuńZ tym Autobusem było tak jak u mojej siostry. Było powiedz moja - Iwona, Iwona, zawołaj Iwonę. Ihona. A u mnie nie była herbata tylko fajata, za to dzwony nie dzwoniły tylko bimbambowały. Kochana jak masz okazję nagraj te jej słówka, lub zapisuj po kilku latach będzie ciekawie powspominać. Ja z moją siostrą na 18 urodziny dostałyśmy takie notesiki z naszymi nietypowymi słowami.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoje dziecię jest teraz na etapie nauki mówienia - dość opornie to idzie ale idzie :) Bardzo lubi oglądać bajki w TV, kiedyś pokazywał palcem i 'mówił' yyyyyyy. Wiedzieliśmy o co chodzi i bajka była włączana. Ale teraz już tak lekko nie ma i wymagamy słowa 'baja'. Mały przyszedł, zastanawił sie i powiedział "jaaaa...ba, ja...ba..jabajabajaba!" Bardzo dumny z siebie a my z malca obejrzał swój wieczorny blok bajkowy :)
OdpowiedzUsuńMłoda do tej pory, jak czegoś chce, a mnie nie ma w pobliżu to uskutecznia ryk: Mamoooooooooooooooo!
OdpowiedzUsuńDo taty woła wielkie uśmiechnięte: tatuś! A do mamy ryczy jak zraniony wół :D
Bimbambujące dzwony szalenie mi się podobają :D
OdpowiedzUsuńA pomysł na prezent z notesikami na 18 świetny. Na razie zapisuję na blogu, ale może czas to jakoś uporządkować w jednym miejscu :D
Pozdrawiam
Dzieci są sprytne i wiedzą, że mówienie w pewnym momencie zaczyna się opłacać :D. Poza tym są bardzo dumne jak im coś wyjdzie, może się czują bardziej dorosłe?
OdpowiedzUsuńPierwszym słowem Matyldy było "tata". My byliśmy tak zachwyceni, że Młoda potrafiła przez cały dzień nawijać w kółko "tatatatata". Też była dumna z siebie :)
Zapisuj te powiedzonka, bo kiedyś Twoja córka będzie miała niezły ubaw.
OdpowiedzUsuńSiostra mojej koleżanki mówiła przez lata "przepodkój" zamiast "przedpokój". A syn mojej koleżanki (po zabawach ze mną) na mokre chusteczki mówi "kruczek". Bawiliśmy się w skoki narciarskie i ja byłam trenerem puszczającym zawodników :)
Prawdziwy Kruczek pewnie byłby dumny, gdyby wiedział ... :D
OdpowiedzUsuńWitam. Może chciałaby Pani podzielić się z nami swoimi radościami lub smutkami i zaistnieć w naszym Magazynie? Proszę przemyśleć. Pozdrawiam i życzę samych wychowawczych sukcesów
OdpowiedzUsuńhttp://magazynbrzdac.pl/dziecko-konkurs/
Pisklak mój sześciomiesięczny dzień rozpoczyna od sporej dawki " tatadata " albo ostatnio odkrytego " deto " :) natomiast przedszkolak tworzył zapamiętale i najpierw do wszystkiego dodawał " ko", nie ważne czy na końcu czy początku...było więc mamako czyli mama, kobacia czyli babcia, tatako czyli tata,a później na swoje rozumieniowe potrzeby przetwarzał. np dinożarły , mekokako to kakao, siutawki to truskawki. Ja na niego mówię spacz...bo o ile noc rozpoczyna w swoim łóżku to poranek spędza już u mnie ;)
OdpowiedzUsuńDodawanie "ko" do innych wyrazów brzmi prawie jak mówienie supertajnym szyfrem :D
OdpowiedzUsuńO dinożarłach był kiedyś taki wierszyk (no pewnie nadal istnieje) - dinozaury, co stale żarły.
A siutawki mnie rozbroiły, nie wiem czemu, ale się posmarkałam :D