Przejdź do głównej zawartości

Kim jest mama?

Wpis powinno właściwie wykonać moje Dziecko, ale ponieważ ma niespełna 5 lat i nie potrafi jeszcze sprawnie pisać, robię to w jej imieniu. Będzie to spis rzeczy, które kojarzą się z mamą lub tatą, o których Młoda nam mówi, a ja teraz ubieram w słowa pisane. Od tak, z okazji dnia matki, ale oczywiście opisy dotyczą też tatusia :D


- Mama/Tata potrafią magicznie sprawić, że gdziekolwiek nie zasnę, rano obudzę się w swoim łóżeczku.


- Pocałunki Mamy/Taty mają cudowną moc uzdrawiania zadrapań, siniaków i stłuczeń. Dmuchanie też pomaga.


- Mama/Tata są tacy silni! Potrafią dźwigać torebkę/plecak ważące 5 kilo, dwie siaty z zakupami, zgrzewkę wody mineralnej, makulaturę ze skrzynki pocztowej, mnie, mój plecak i mojego misia. No co? Miś jest przecież lekki!


- Mama potrafi zrobić pyszną jajeczniczkę, ale Tata pyszniejszą.


- Mama ma kolorowe, gładkie paznokcie, ale mi nie pozwala ich malować! To niesprawiedliwe! I nie chcę słyszeć, że będę mogła pomalować paznokcie na urodziny, bo wtedy pewnie nie będę chciała! Bo tak!


- Po Tacie można skakać i się na niego tarabanić. Po mamie niby też, ale strasznie marudzi, że ją wszystko boli.


- Do Mamy/Taty fajnie się przytulać i liczyć do czternastu.


- Jak rodzice nie mają pieniędzy, to oddam im swoje, żeby mieli więcej. Są małe i złote, na pewno się przydadzą. Czy teraz, jak wam dałam moje pieniążki starczy wam na nowe mieszkanie?


- Mama/Tata czasem pokrzyczą w ciągu dnia, ale wieczorem zawsze się przytulimy na dobranoc. To jest fajne.


- Nie ważne, że na placu zabaw ubrudziłam ubranko trawą, piachem, smarem i innymi rzeczami, o których nie mam pojęcia. Mama/Tata mają urządzenie, które to wszystko upierze. Nawet nie trzeba nic robić. Samo pierze. A jak plamy nie zejdą? Trudno Mamusiu, możemy kupić nową bluzeczkę, prawda?


- Mama/Tata zawsze na dobranoc czytają mi bajkę. Zasypianie bez bajki jest okropną karą!


- Mamusiu/Tatusiu, jak będę dorosła kupię wam duuuuużo pieniążków. Żebyście się nie martwili, że nie macie.


- Jak będę starsza, to też urodzę dzidziusia, żebyście mieli jeszcze jednego.


- Mama/Tata umieją jeździć samochodem i dosięgają nogami do pedałów.


Staramy się by codzienność naszej córeczki była ekscytująca i ciekawa. I chyba na razie nam się to udaje. Chociaż nadal do mnie do końca nie dotarło, że jestem mamą.


A Wasze pociechy, jak widzą mamę i tatę?

Komentarze

  1. U mnie jest tak że dla jego dobra mieszka u Babci, czyli mojej Mamy, ale wie że zawsze może na mnie liczyć. Kiedy był mały też wymyślał że kupi dla mnie pieniążki w sklepie. W ogóle dzieci mają fantastyczne pomysły i potrafią zaskakiwać każdego dnia. Nieraz spisuję jego pomysły i słówka, będzie to doskonała pamiątka bo jak wiadomo pamięć ludzka jest zawodna. Najtrudniej nadążyć za tym czym to nasze dzieci będą w przyszłości. Najlepsze życzenia w tym szczególnym dniu. Pozdrawiam. :lol:

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dziećmi, to w ogóle trudno nadążyć :D Skąd w takim małym ciałku tyle energii? Żałuje, że nie jestem w stanie spisać wszystkich pomysłów i tekstów Matyldy, chociaż naprawdę się staram.
    A to, kim Młoda planuje być w przyszłości to świetny pomysł na najbliższą notkę. Bardzo dziękuję i odwzajemniam mamine życzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis. Wasza córka ma szczęście :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo piękne te dziecięce mądrości :)) Póki co nie wiem, jak mój Synuś mnie widzi jako Mamę, bo ma 3 miesiące. Jedyne, co mi do głowy przychodzi to "Mama to osoba, z której zawsze cieknie mleko i która pojawia się w 3 sekundy od startu płaczu" "Tata to ten wariat, który wiecznie nade mną sterczy i robi dziwne miny. Czasem się uśmiechnę, żeby mu przykro nie było" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo. ja myślę, że to my mamy szczęście :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja dodam prawdopodobne teksty kilkumiesięcznej Matyldy:
    "Tata się fajnie bawi, robi mi samolot i podrzuca wysooooko do góry Czasem tak wysoko, że robię główką puk i sufit. Tata jest wtedy tak śmiesznie przestraszony i woła ojej! ojej!"
    "Mama jest nieźle wytresowana. Wystarczy, że ryknę, a już leci do mnie, obijając się o sprzęty, mało sobie nóg nie połamie. Jak będę starsza, będę jej rzucać klocki i zabawki pod nogi. To będzie zabawne:D"

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic