Jest taka miejscowość Ochaby na trasie Katowice - Wisła. I w tych Ochabach jest park rozrywki z dinozaurami, miniaturami sławnych budowli, oceanarium, w tym takim prehistorycznym, gdzie dawno wymarłe gady wodne Ci pukają w szybkę akwarium i szczerzą zębiska, i można przeżyć atak rekina, i domem do góry nogami, kinem 6D, takim co to podłoga się trzęsie, wiatr w twarz wieje i woda leją, że człowiek nic przez okulary 3D nie widzi, bo ma zapaćkane i innymi pomniejszymi atrakcjami.
Młoda tam była na wycieczce z przedszkola i wspominała bardzo entuzjastycznie, a wiadomo, że na pewno ze wszystkich rozrywek dzieci nie skorzystały, bo wychowawczynie by chyba dostawały zawału, średnio co dwie minuty.
No to postanowiliśmy wykorzystać nienajgorszą wrześniową pogodę, zawiadomiliśmy znajomych, zapakowaliśmy wałówę i pojechaliśmy. Tak sobie myślałam, że spędzimy tam max trzy godziny, bo bez przesady, cóż tam można robić? Siedzieliśmy sześć i wyszliśmy tylko dlatego, że zaczęło lać. Przez pół godziny lekko padało, co nas wcale nie zniechęciło do zabaw, ani nas, ani nasze dzieci. Niestety oberwanie chmury wygrało z naszą determinacją. Impreza na naszą trzyosobową rodzinkę tania nie była, jak na nasze warunki, ale się zaparliśmy, wygospodarowaliśmy potrzebny cash i jak ktoś ma stówkę do wydania, to polecam Ochaby :D Chociaż mijałam w parku jedną panią, co siedziała na ławce i opowiadała komuś przez telefon, jak tu beznadziejnie i bez sensu... Każdy lubi coś innego.
A nas zachwycił park linowy. Dzieci miały mały - taki bardziej plac zabaw zawieszony w powietrzu, zabezpieczony siatką, a dorośli mieli duży. Od dwóch do jakichś pięciu metrów nad ziemią. Mój Mąż i Justyna przechodzili te podniebne ścieżki zaledwie trzy razy, my z Januszem, jako kierowcy, niestety tylko raz. Jedno przejście zajmowało około pół godziny i wymagało używania mięśni, o których istnieniu zaczęłam dowiadywać się od poniedziałku. Jak zaczęło boleć. :)
Chciałam tylko dodać, że ja mam lęk wysokości, więc po każdej przeszkodzie przytulałam się do pnia drzewa, zaciskając zęby i starając się nie myśleć o tych wszystkich pająkach, które mogą na mnie wyskoczyć... Rozrywka przecudowna. Jak ktoś lubi "odrobinę" wysiłku i adrenaliny.
No to co? Fotki wrzucam. Niestety gorszej jakości, bo się nam bateria w aparacie wyczerpała, czego żadne z nas w domu nie zauważyło i biegaliśmy jak idioci z telefonami. Ale pamiątka jest :)
[gallery link="file" ids="1481,1482,1483,1484,1485,1486,1487,1488,1489,1490,1491,1492,1493,1494,1495,1496,1497,1498,1499"]
Chcieliśmy sprawić przyjemność dzieciom, a sprawiliśmy wszystkim :D
Może to taka mała reklamka, ale naprawdę spędziliśmy udany dzień.
Swietna wycieczka :) Już nie moge się doczekać takich z moim maleństwem :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemność DZIECIOM mówisz? :))))))))))))
OdpowiedzUsuńNaprawdę, taki był plan :D Na szczęście nasze dzieci TEŻ się dobrze bawiły ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To chyba jeszcze musisz się uzbroić w cierpliwość ;) Ale pamiętam, że z Młodą niemowlaczkiem też jeździliśmy w ciekawe miejsca.
OdpowiedzUsuń