O śmierci Ani Przybylskiej mówią od dwóch dni. Taka sympatyczna dziewczyna, ładna, uśmiechnięta, w moim wieku i nagle z dnia na dzień jej nie ma. A mnie się tylko jedna myśl kołacze po głowie - jak zrozumieją to jej dzieci. Bo odeszła żona, córka i przede wszystkim mama trójki dzieci. Poza tym, że śmierć jest trudną emocjonalnie sytuacją dla rodziny, to czy dzieci są w stanie ją zrozumieć, pojąć?
Czy gdybym ja była śmiertelnie chora, to czy potrafiłabym wytłumaczyć Matyldzie, że pewnego dnia mnie już nie będzie? Dzieci nie mają wbudowanego poczucia czasu. Dla nich ciężko ogarnąć jutro, a dwa tygodnie, czy miesiąc to pojęcia zupełnie czasowo abstrakcyjne. Może potrafią zrozumieć, że mamy nie ma teraz, nie będzie też jej jutro, albo za dwa dni. Ale czy dadzą radę pojąć termin NA ZAWSZE?
Sama myśl o tym jest dla mnie okropna. Myślę, że dla mnie w takiej sytuacji najgorsza byłaby świadomość, że nie będzie mnie z dzieckiem i przy nim, gdy dorasta, gdy się zmienia, gdy ma problem i gdy się cieszy. Nawet jeśli "będę", to jednak nie to samo.
U mnie myśli były podobne. Najpierw: "och nie, taka piękna, młoda, mądra kobieta i już nie żyje". A dwie sekundy później: "o mój Boże, przecież ona ma dzieci! jak one sobie poradzą z tym, że nie zobaczą już nigdy swojej mamy?".
OdpowiedzUsuńStrasznie mi ich szkoda. Bardzo. Nikt im nie da tego samego, co ich własna, kochająca mama... :(
Okropnie przykra sytuacja. I z jednej strony smutno, a z drugiej egoistycznie myślę, oby nam nie było dane przeżywać takiej tragedii...
OdpowiedzUsuń