Przejdź do głównej zawartości

Bestia (nie) uczy się języka - odcinek 17

Oboje z Mężem uważamy, że warto uczyć się języków obcych, choćby dlatego, żeby zorientować się w obcym kraju, czy ktoś właśnie ze sztucznym uśmiechem na twarzy nie objeżdża Ciebie i twojej rodziny trzy pokolenia wstecz ;)


Więc od małego Młodej podrzucamy słówka angielskie, w mniejszym stopniu niemieckie (bo niemiecki znamy w mniejszym stopniu) i jak się zdarza to nawet hiszpańskie. Sa jeszcze lekcje języka angielskiego w przedszkolu, oparte w dużej mierze na zabawie i piosenkach z układem choreograficznym. No i są jeszcze bajki z internetu w wersji angielskiej lub innojęzykowej (Wilk i Zając w oryginale wywołał szeroki usmiech na mojej twarzy). Młoda łapie, aczkolwiek ostatnio wychodzi z niej Bestia-uparciuch nastawiony na nie, albo wręcz odwrotnie, z uporem maniaka uważa, że się wstydzi, nie wie, nie powie... jak widać też na nie.


W trakcie sesji z bajkami po angielsku staramy się do niej mówić dwujęzycznie, z jednej strony - żeby się osłuchała, a z drugiej - żeby jednak wiedziała, o co nam chodzi. Ostatnio jednak, zapytała mnie o coś, ja jej odpowiedziałam: "Yes, you can", Młoda patrzyła się na mnie wyczekująco, całą sobą mówiąc: tłumaczenie poproszę, a ja nic, się nie odzywam, niech Dziecię wysili zwoje mózgowe, w końcu wszystkie te słowa już zna, niech sobie złoży znaczenie... Młoda czeka, ja czekam, w końcu Matylda nie wytrzymuje i mówi syczącym tonem: "Nie rozumiem, co do mnie mówisz, więc sobie pójdę". Obróciła się na pięcie w postawie obrażonej i poszła.


Hmmm, troche się zdziwiłam, bo zdanie nie było ewidentnie trudne, więc lecę za nią. Młoda wpatrzona  w rodzinę Świnki Peppy... "Myszko, a co oni teraz powiedzieli w bajce?" sprawdzam. "Otwórz oczy". "A teraz?" "Żólta piłka" - Młoda wygląda na ewidentnie znudzoną moimi błahymi pytaniami. To co? Rozumie to Moje Dziecko angielski, czy nie rozumie? A może rozumie Świnkę Peppę, bo jest śmieszna i różowa, ale Matki swej już nie, bo nie?


A może po prostu jest małą, leniwą bestyjką, której zdolności trzeba odkrywać znienacka i jakby od niechcenia, bo inaczej chowa się w głąb siebie? I jak pomyślę, że ona za niecały rok ma iść do szkoły, to mi ciary po plecach biegają i to wcale nie z ekscytacji.

Komentarze

  1. he he.. ale trzeba przyznać że zachowała się z godnością ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Godność to jej drugie imię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Ci mama "Bestyjka" pokazała :) A może ona po prostu nie zrozumiała za pierwszym razem Twojego zdania i stąd jej "niezrozumiałość"? Jest też druga opcja, że faktycznie, jesteś "mniej atrakcyjna" niż Świnka Peppa :) Pozostaje ubrać pomarańczowa sukienkę, chrumknąć ze dwa razy i może się dogadacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że mogła nie dosłyszeć i nie zrozumieć, ale zamiast to normalnie powiedzieć, zgasiła mnie jednym zdaniem :)
    Wyhodowałam potwora...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic