Oboje z Mężem uważamy, że warto uczyć się języków obcych, choćby dlatego, żeby zorientować się w obcym kraju, czy ktoś właśnie ze sztucznym uśmiechem na twarzy nie objeżdża Ciebie i twojej rodziny trzy pokolenia wstecz ;)
Więc od małego Młodej podrzucamy słówka angielskie, w mniejszym stopniu niemieckie (bo niemiecki znamy w mniejszym stopniu) i jak się zdarza to nawet hiszpańskie. Sa jeszcze lekcje języka angielskiego w przedszkolu, oparte w dużej mierze na zabawie i piosenkach z układem choreograficznym. No i są jeszcze bajki z internetu w wersji angielskiej lub innojęzykowej (Wilk i Zając w oryginale wywołał szeroki usmiech na mojej twarzy). Młoda łapie, aczkolwiek ostatnio wychodzi z niej Bestia-uparciuch nastawiony na nie, albo wręcz odwrotnie, z uporem maniaka uważa, że się wstydzi, nie wie, nie powie... jak widać też na nie.
W trakcie sesji z bajkami po angielsku staramy się do niej mówić dwujęzycznie, z jednej strony - żeby się osłuchała, a z drugiej - żeby jednak wiedziała, o co nam chodzi. Ostatnio jednak, zapytała mnie o coś, ja jej odpowiedziałam: "Yes, you can", Młoda patrzyła się na mnie wyczekująco, całą sobą mówiąc: tłumaczenie poproszę, a ja nic, się nie odzywam, niech Dziecię wysili zwoje mózgowe, w końcu wszystkie te słowa już zna, niech sobie złoży znaczenie... Młoda czeka, ja czekam, w końcu Matylda nie wytrzymuje i mówi syczącym tonem: "Nie rozumiem, co do mnie mówisz, więc sobie pójdę". Obróciła się na pięcie w postawie obrażonej i poszła.
Hmmm, troche się zdziwiłam, bo zdanie nie było ewidentnie trudne, więc lecę za nią. Młoda wpatrzona w rodzinę Świnki Peppy... "Myszko, a co oni teraz powiedzieli w bajce?" sprawdzam. "Otwórz oczy". "A teraz?" "Żólta piłka" - Młoda wygląda na ewidentnie znudzoną moimi błahymi pytaniami. To co? Rozumie to Moje Dziecko angielski, czy nie rozumie? A może rozumie Świnkę Peppę, bo jest śmieszna i różowa, ale Matki swej już nie, bo nie?
A może po prostu jest małą, leniwą bestyjką, której zdolności trzeba odkrywać znienacka i jakby od niechcenia, bo inaczej chowa się w głąb siebie? I jak pomyślę, że ona za niecały rok ma iść do szkoły, to mi ciary po plecach biegają i to wcale nie z ekscytacji.
he he.. ale trzeba przyznać że zachowała się z godnością ;)
OdpowiedzUsuńGodność to jej drugie imię ;)
OdpowiedzUsuńNo to Ci mama "Bestyjka" pokazała :) A może ona po prostu nie zrozumiała za pierwszym razem Twojego zdania i stąd jej "niezrozumiałość"? Jest też druga opcja, że faktycznie, jesteś "mniej atrakcyjna" niż Świnka Peppa :) Pozostaje ubrać pomarańczowa sukienkę, chrumknąć ze dwa razy i może się dogadacie ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogła nie dosłyszeć i nie zrozumieć, ale zamiast to normalnie powiedzieć, zgasiła mnie jednym zdaniem :)
OdpowiedzUsuńWyhodowałam potwora...