Dzisiaj krótko i bez rozwlekania.
Będą wybory, co nie? I ja, jako obywatel, czuję wewnętrzną potrzebę głosowania. Problem taki, że nie wiem na kogo. Różne gęby z plakatów na mieście się do mnie uśmiechają, co mnie wkurza, bo się zastanawiam, kto później ten syf po sobie posprząta? Ludzi nie znam, uaktywniają się dopiero przed wyborami, mało co o nich wiadomo, przynajmniej mi, zwykłemu obywatelowi, zajętemu na co dzień swoimi własnymi sprawami.
Ale, ale, jest przecież internet!!! No tak, trochę klikania i?
Nadal niewiele wiem o kandydatach, za to milion razy widziałam już goły naoliwiony tyłek Kim Kardashian.
Ehhhh...
No popatrz, a mój świeżo upieczony osiemnastolatek pokazał mi film na fejsie, właśnie o wyborach, wynikało z niego, że jeśli chcemy aby coś w naszym kraju się zmieniło, to powinniśmy głosować na zupełnie inne ugrupowania, niż te które siedziały przy korycie do tej pory.. i dało mi to do myślenia.. może zaryzykuję?
OdpowiedzUsuńNo proszę :D Doszłam do tych samych wniosków bez agitacji na fejsie. Problem jest taki, że o ile o kandydatach do sejmu i senatu coś tak generalnie wiadomo, to o ludziach, którzy startują w wyborach lokalnych nie wiem prawie nic. Miałam w sobie wiele determinacji, żeby się przez internet przeklikać i jakąkolwiek wiedzę posiąść. A gołe tyłki wyskakują mi bez specjalnego starania… Chyba ja i internet mamy inne priorytety :D
OdpowiedzUsuń