Przy obiedzie patrzę, jak Młoda piłuje ogórka konserwowego widelcem.
- Hmmm, kochanie, czy wiesz, że bardzo ciężko jest przekroić coś twardego widelcem?
Pytanie trafia w pustkę, Młoda piłuje dalej. Nagle jednak widać po jej twarzy, że coś wykombinowała. Mija mnie tupot małych stópek.
- Kochanie, gdzie biegniesz? - moje kolejne bezsensowne pytanie.
Słychać trzaskanie sztućców w kubełku.
- Mysza, wyciągnąć Ci nóż, czy dosięgasz? - i to pytanie odlatuje bez echa w siną dal.
Młoda z zadowolonym uśmiechem wpada z nożem do pokoju.
Zrezygnowana, pytam po raz ostatni - Dusiaku, czy Ty zamierzasz odpowiedzieć, na którekolwiek moje pytanie?
- Co? - oczy Dziecka robią się okrągłe ze zdziwienia. Muszę przyznać, że Młoda jest świetna w stawianiu barier dżwiękowych wokół swoich uszu zwłaszcza, jak ja mówię.
Ehhh, zrezygnowana pochyliłam się nad talerzem, Mąż ze śmiechu krztusił się jajkiem sadzonym, a Młoda z pasją pokroiła swoje ogórki na kawałeczki.
Codzienność...
normalnie mała mistrzyni wylogowania ;)
OdpowiedzUsuńTaaaak, dziecko informatyka musi mieć jakieś cechy sprzętu komputerowego – zawiesza się i nie przyjmuje poleceń od niezalogowanego użytkownika :)
OdpowiedzUsuńMożesz zastosować podobną technikę, gdy będzie chciała kieszonkowe lub wyjść na balety ;)
OdpowiedzUsuńZanim nastanie czas proszenia o kieszonkowe, zdąży zapomnieć, że sama tak robiła. Wtedy każę jej czytać archiwum bloga :)
OdpowiedzUsuń