Przejdź do głównej zawartości

Matka Bestii się skarży - odcinek 18

Mogę, a co! Tu mam swój kawałek miejsca i będę chlipać w internet, że mnie Bestia bestialsko rozwala emocjonalnie.


Na przykład - Bestii włączyła się maruda przy wychodzeniu z samochodu. Bo ona jest zmęczona, bo bolą nóżki, rączki, oczka, bo ona lepiej w tym samochodzie zostanie do końca życia, szloch. Wkurzyłam się, bo łomatko! jesteśmy trzy kroki od wejścia do domu, dwa piętra i kawałek korytarza od naszego mieszkania, a potem dwa metry przedpokoju do kanapy. No nie jest to jakaś oszałamiająco daleka odległość, której nie można by pokonać, zwłaszcza jak się ma w perspektywie odpoczynek. Ale Bestia już się zdążyła rozkręcić w swoim jojczeniu, więc ją ofuknęłam, żeby spokój był i luz. Efekt był odwrotny. Bestia wpadła w ryk, łzy leciały jak grochy. Tatuś, który czekał na nas w drzwiach wejściowych się zainteresował - A co to za ryczok idzie? Skąd to ryczenie? Młoda wyczuła możliwość uzyskania należnego jej współczucia, wczepiła się tatusiowi w spodnie i wyryczała, jak małe bawolątko - Bo, bo, bo mama na mnie nakrzyczała! Uuuuuu! - A czemu na Ciebie nakrzyczała? - tatuś drążył temat. - Nie wiem, uuuuuuu!


No jasne. Bo nie ważne, że Bestia strzela focha, że Bestia robi coś nie tak. Matka NAKRZYCZAŁA, Matka jest złaaaaa. Noż kurna, nawet na nią głosu nie podniosłam, ale stałam się wrogiem publicznym numer 1.


Moje zranione jestestwo chlipie.


Albo drugi przykład. Jesteśmy w Dziczy, podchodzi do mnie tata i mówi - Ty, co ty tak to dziecko swoje na męki skazujesz? Poleciałam do pokoju, sprawdzić o co biega, bo żadnych sadystycznych zabiegów względem Mojego Dziecka, nie miałam akurat w planach. I się okazało, że Młoda postanowiła pobawić się lotniskiem zbudowanym z klocków dnia poprzedniego. Konstrukcja była spora, więc żeby nikt jej nie zadeptał w międzyczasie, położyłam ją na parapecie. Akurat się mieściła i nie spadała. I Młoda właśnie usiłowała ściągnąć tą całą konstrukcję z parapetu, jednocześnie odwijając się z firanki i zasłony oraz próbując wyciągnąć nogę ze składanego krzesła, które stało obok, no i właśnie się złożyło, unieruchamiając Młodą w niewygodnej pozycji. Matylda robiła to wszystko, jednocześnie kręcąc gową, wywracając oczami, cmokając z niezadowolenia i mrucząc - Oj ta mama, oj oj ta mama.


No jasne, bo wszystko jest moją winą.


A wczoraj, po powrocie do domu po pracy, po przedszkolu, po zakupach i załatwianiu paru innych spraw, kiedy każdy z nas się krzątał wokół siebie, Bestia postanowiła potańczyć i pośpiewać, więc ryknęła z kujawiaczka tekst - Mamo, mamo, oj znów to samo! Mamo, mamo, oj znów to samo!


Tekst niekorzystny, intonacja, w ustach Młodej, tym bardziej, poczułam się zgnieciona, jak robak packą. - A skąd znasz takie piosenki? - przeprowadziłam akcję wywiadowczą. - W przedszkolu śpiewaliśmy...


No przecież w tym przedszkolu uczą dzieci jakichś wywrotowych przyśpiewek. Jeszcze troche i będziemy mieć bunt na pokładzie ;)


Sami widzicie, że przy Bestii czuję się czasami taka trochę niepotrzebna, malutka i odtrącona. Więc chlipię cichutko.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic