Taka mi się sytuacja zdarzyła ostatnio, że dowiedziałam się, że pewna osoba z mojego otoczenia kłamie. Jak zaczęłam kojarzyć fakty, to wyszło, że kłamie dosyć często. I szczerze powiedziawszy, to mi trochę ręce opadły, bo:
nie jest to osoba jakoś szczególnie mi bliska, ale się lubimy i często widujemy
naprawdę nie widzę powodu, żeby się wpieprzać komuś w życie, nigdy tego nie robię, nie donoszę, nie kabluję, nie rozpuszczam plotek - po co mi wciskać kłamstwo?
kłamstwa dotyczą rzeczy dość błahych, których całokształt mi dynda i powiewa, więc tym bardziej nie rozumiem, po co kłamać
Tak mi się normalnie trochę przykro zrobiło, chociaż nie jest to dla mnie koniec świata, no cóż, takie życie, każdy ma swoje za uszami. Ze mnie też żaden ideał, to się innych na co dzień staram nie czepiać. Ale kłamstwa nie lubię. Po prostu go nie rozumiem, nie ogarniam, tępa jestem i umysł mało pofałdowany, to do mnie nie dociera.
Miałam podobną sytuację, widać plotki są silniejsze, niektórzy mają tak ogromną wyobraźnię i zrobią wszystko, aby choć przez moment być w centrum uwagi. To przykre, ale bardzo prawdziwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
To zależy od kłamstwa. Oczywiście najlepiej byłoby zawsze mówić prawdę, zauważyłam jednak, że niektórzy ludzie nie chcą wcale jej słyszeć. Jeśli koleżanka pyta mnie, czy dobrze wygląda w jakimś ciuchu, to z całą pewnością nie po to, żebym usłyszeć zaprzeczenie. Czasem w takich sytuacjach kłamię. ale jak rozumiem, Tobie raczej chodziło inne kłamstwo. Sama kiedyś padłam ofiarą podobnej sytuacji. Już zaczęłam si zastanawiać, czy nie kontroluję tego, co mówię, ale na szczęście było kilku świadków tej sytuacji. Wszyscy potwierdzili moją wersję. Odetchnęłam z ulgą. Nawet nie dlatego, że wyszło na moje, ale zaczynałam się czuć niepoczytalna. A czemu tamta osoba to zrobiła? Bo chciała zaistnieć.
OdpowiedzUsuńAle ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że ludzie kłamią, bo dzięki temu osiągną jakieś korzyści. Nie popieram, ale jestem w stanie zrozumieć. Ale w takich błahych sprawach? Które na dodatek mnie nie interesują, więc w ogóle nie muszę być o nich informowana. A niesmak pozostaje.
OdpowiedzUsuńJa święta nie jestem i też mi się zdarzyło skłamać, niestety najczęściej wynika to z obowiązujących konwenansów. Na spotkaniu z klientem, na pytanie, jak się czuję, nie odpowiadam, że tam mnie strzyka, tu boli i noga skręcona, a kot mnie podrapał o tu, na ramieniu, widzi pan? ;) a niby zgodne z prawdą ;)
OdpowiedzUsuńZdarzyło mi się też skłamać perfidnie i z premedytacją, bo tak było dla mnie lepiej. Dumna z tego nie jestem, ale było.
Generalnie kłamstwo istnieje w świecie, ten fakt mnie jakoś specjalnie nie bulwersuje.
Ale stanęłam w obliczu sytuacji, w której ktoś wciska mi kit, na temat, który mnie nie dotyczy i którym nie jestem zainteresowana. I nie rozumiem po co, bo żadnych korzyści ta osoba z tego tytułu nie miała. I teraz co chwila łapię się na tym, że się zastanawiam, czy jestem okłamywana czy nie? Dosyć upierdliwe uczucie :)
Moim zdaniem kłamiemy tylko z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że ozdabiamy swoje życie barwnymi i nieprawdziwymi opowieściami, żeby się dowartościować. Po drugie kłamiemy, żeby mieć święty spokój i to chyba na tyle co można o tej wadzie mieć do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że jeszcze czasem z przyzwyczajenia. Chociaż w zasadzie to się może zawierać i w jednym i w drugim powodzie.
OdpowiedzUsuń