Siedzimy wieczorem z Lubym na kanapach, każde w ulubionej odpoczywającej pozycji i obgadujemy Nasze Dziecko. Generalnie, konkluzja jest taka, że Młoda nam się udała, fajna, jest słodka, kochana, inteligentna i takie tam, różne zalety posiada :D
Luby: - Właściwie, to Moja Córka jest lepsza od Twojej!
Ja wytrzeszczam oczy, bo mi dech zatkało, że co?!
- No, bo Moja Córka ma cechy charakteru osoby, która mi się podoba, którą wybrałem, i z którą żyję. A Twoja Córka ma twoje cechy charakteru i musisz z tym żyć!!!
No rzeczywiście, zołza ze mnie i wredota, a tutaj moja kopia mi z boku wyrasta ;)
Ehhhh (westchnienie) (ciężkie westchnienie), życie jest trudne, a Moje Dziecko i Dziecko Lubego niezmiernie się od siebie różnią.
P.S. Ale Moja Córka umyła wczoraj gary, żeby Mamusia mogła odpocząć. pomimo, że Mamusia była potrzebna do odbierania umytych garów i odkładania ich na suszarkę. Nic to, że podłoga zalana, nic to...
A co robiła w tym czasie córka Lubego? ;)
OdpowiedzUsuńCórka Lubego dawała w tym czasie odpocząć też Tatusiowi. Tyle, że tatuś nie musiał ogarniać mokrych garów :D
OdpowiedzUsuńSprytnie to sobie luby wykombinował, ha ha! :)
OdpowiedzUsuńNo ale trzeba przyznać, na dziecko każde z rodziców zazwyczaj patrzy inaczej. Tatuś widzi coś innego, mamusia widzi coś innego. Ale to może i dobrze, bo w procesie wychowania każdy wpoi takiemu dziecku inne, z pewnością bardzo cenne wartości. I to jest dobre :)
Mój Małż zawsze mówił do mnie, patrząc na córkę - O spychacz Twój rośnie ;) ech ci tatusiowie ;)
OdpowiedzUsuńwitam serdecznie! spędzam kolejne nudne, niedzielne popołudnie na poszukiwaniu ciekawego miejsca z jakimiś fajnymi informacjami - i właśnie je znalazłem! ciesze się, że są osoby, które prowadzą bloga w taki sposób jak Ty - dzieki Wam można w sieci znaleźć nie tylko wiele ciekawych informacji ale i odpocząc
OdpowiedzUsuńJa to bym raczej powiedział - Mamo, Tato, uważajcie bo rośnie kopia każdego z Was, zaopatrzona e cechy tej drugiej osoby - to dopiero będzie połączenie wybuchowej ;) A co do garów - trzeba było tatę zagonić do wycierania podłogi ;) W końcu to jego córka nachlapała :P Moja córka to by zalała z pół kuchni więc u nas naczynia póki co zmywa... mama ;P
OdpowiedzUsuńJa muszę się jeszcze dorobić, bo jestem ostatni w łańcuchu, więc zmywanie na mojej głowie ;)
OdpowiedzUsuńI w ten właśnie sposób mamy w domu dwójkę dzieci i dwa koty :D
OdpowiedzUsuńI tatusiowie i mamusie :D Każdy ma swoje za uszami...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, zapraszam częściej
OdpowiedzUsuńPodłogę wytarłam ja, podczas gdy Córeczka skakała na konstrukcji Tatusia, chwaląc się, jak to pozmywała ładnie. A Tatuś usiłował nie pokazać, jak bardzo jego konstrukcja cierpi od skakania :D
OdpowiedzUsuńPolecam - atrakcje niesamowite :D No i w końcu przychodzi taki moment, że jest na kogo zwalić mycie garów :)
OdpowiedzUsuń