Jakiś czas temu przestaliśmy oglądać telewizję.
Pewnego dnia, gdy okazało się, że nawet w wiadomościach pokazują dół, nędzę i rozpacz, stwierdziliśmy, że tv nie jest dla nas.
Oczywiście nie zakazujemy Młodej oglądania bajek albo filmów dla dzieci, ale Młoda wie, że poza tv są też inne formy rozrywki. Oczywiście czasem obejrzymy jakiś film, choć muszę przyznać, że ostatnio to chyba w Święta, wciągnął nas Hrabia Monte Christo, zdaje się w środku nocy, bo o dwudziestej musiała lecieć jakaś rąbanka (z góry zaznaczam, że i rąbanką czasem nie pogardzę). Oczywiście, czasem wyszukamy Pana, co boso chodzi przez świat i w Ekwadorze robi degustację pierdyliarda rodzajów bananów... Oczywiście czasem się wstrzelimy w końcówkę "Jeden z dziesięciu" i z Lubym przekrzykujemy się w odpowiedziach na pytania, że niby tacy z nas erudyci :D
Jednak wszystko z naciskiem na "czasem".
Młoda uwielbia Pingwiny z Madagaskaru, a że lecą codziennie, są częstym punktem rytuałów wieczornych.
I wczoraj Luby w oczekiwaniu na Pingwiny, przeskakiwał z kanału na kanał i trafiliśmy na Perfekcyjną Panią Domu. Dla mnie program trochę mitologiczny, bo wiele o nim słyszałam i czytałam, ale nigdy nie widziałam. A tu proszę, Pani Rozenek białą rękawiczką jeździ po wszystkim, na co natrafi w domu bohaterki odcinka, co chwilę pokazuje, że rękawiczka jest czysta, bohaterka odcinka się cieszy i zaciska kciuki, nagle najazd na ramę okna, na bohaterkę, na jej przerażoną minę, na rękę Pani Rozenek w białej rękawiczce, jak maca tą ramę okna, gdzieś tam perfidnie z tyłu, muzyka się zmienia na taką, co wywołuje gęsią skórkę i się okazuje, że jednak brud, nie wszystko czyste, Pani Rozenek ma surową minę, i kręci głową, a bohaterka odcinka.... ona zaczyna płakać!!! PŁAKAĆ w telewizji, że w całym swoim czystym domu ma jedno malutkie, maciupenieczkie miejsce, gdzie było lekko brudnawo. Ona płakała.
Ohmajgad! Ja na Śląsku mieszkam, w dodatku na niskim piętrze. Nie żebyśmy oddychali czystym ołowiem, ale jednak sadzy w powietrzu pełno. Dzień po gruntownym umyciu okien, w wywietrznikach mam czarno, ale nie powoduje to u mnie spazmów, nie mam do tego głowy, nie mam na to czasu i chyba priorytety też mam inne...
Jeszcze rozumiem, że ludzie w telewizji to tańczą albo śpiewają, albo robią inne rzeczy ku uciesze gawiedzi. Bo to w sumie tak fajnie pooglądać, czy ktoś się wywalił na parkiecie, albo założył ciuch, że cała pupa na wierzchu, albo coś przypalił, albo ktoś go skrytykował, najlepiej niewybrednie... Ale oglądać jak ktoś sprząta? Czy powinnam się niedługo spodziewać programu o nazwie: "Rozpoznaj swoją rodzinę po stolcu"?
A może się po prostu starzeję? He, he, nieeeee nie, ja zawsze młoda jestem ;)
Tak naprawdę to nie przeszkadza mi, czy ktoś to ogląda, czy nie, nie przeszkadza mi, czy ktoś to produkuje czy nie, chociaż uważam, że można by kupę kasy lepiej spożytkować. Ale to nie moja kasa, to się nie wtrącam. Po prostu jakoś tak nie rozumiem, jakim cudem można płakać, bo ci ktoś znalazł małego paproszka. A może to obecność kamer tak obezwładnia emocjonalnie?
Z drugiej strony - oh właśnie zdałam sobie z tego sprawę - niecała minuta programu, a ja o tym całego posta wypłodziłam....
Mają mnie...
Dobrze że wypłodziłaś posta bo to co się w telewizji dzieje to jakiś obłęd jest! Masa durnych, zidiociałych programów i 2 może 3 na tydzień jako takie. Samych programów o gotowaniu jest z 10, o meblowaniu domów, teraz o sprzątaniu. Szaleństwo jakieś. Kiedy ludzie mają czas żyć swoim życiem skoro tylko patrzą jak ktoś inny żyje? brrr
OdpowiedzUsuńAle można też znaleźć prawdziwe perełki. Tylko raczej późno, więc trzeba się nastawić na bezrobocie albo nagrywanie. :D. Wczoraj na przykład obejrzałam znakomity film dokumentalny "Dotknięcie anioła". Polecam.
OdpowiedzUsuńRaz obejrzałam ów program.. byłam przerażona, że ktoś kto ma w domu taki burdel wzywa telewizję aby to przedstawiła całemu światu.. tylko pogratulować brudasom :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że tacy ludzie po prostu nie mają ochoty żyć swoim życiem, tylko fascynuje ich świat innych. I zamiast posprzątać u siebie, patrzą jak sprzątają inni.
OdpowiedzUsuńMożna, ale pory rzeczywiście spartańskie.
OdpowiedzUsuńAle brakuje mi też na przykład programów przyrodniczych. Kiedyś były nadawane przez całe niedzielne przedpołudnie, a teraz jakieś króciutkie i też nie zawsze. Takie mam wrażenie, że ogólnie telewizja idzie w kierunku podglądania ludzi, zamiast przekazywania czegoś więcej.
Jakoś tak jeszcze jestem w stanie zrozumieć tańczenie na wizji, gotowanie albo rozwiązywanie zagadek, ale jakoś sprzątania na wizji, to nie bardzo. Może dlatego, że lubię tańczyć, gotować i wysilać mózgownicę, a sprzątać nie lubię. To może jestem uprzedzona ;)
OdpowiedzUsuń