Takie mamy zawirowania życiowe z Małżonkiem, że czas troszkę nam gdzieś ucieka. Poniedziałek klepie mnie w ramię, obracam się, a tam już piątek, sobota i niedziela, to w ogóle w jakimś permanentnym sprincie.
Zawirowania życiowe związane są głównie z pracą, a w tej pracy ostatnio mam nieszczęście mieć kontakt z głupimi ludźmi. Zawsze mi się naiwnie wydaje, że są jakieś limity głupoty ludzkiej. Głupoty, chamstwa, złośliwości i wredoty. I za każdym razem tak bardzo, bardzo się dziwię, że jednak nie. Kolejny szczyt został zdobyty...
Zatem z okazji dnia mózgu chciałabym wszystkim życzyć, żebyśmy tych naszych kochanych, pomarszczonych, szaro-różowych mózgów używali, hołubili, dbali o nie, bo wiecie - organ nieużywany zanika i potem chodzą po ulicach takie zombiaki, co to oddychają chyba tylko z przyzwyczajenia mięsniowo-nerwowego, bo mózg zamienił się w cienką linkę trzymająca uszy na swoim miejscu.
Pomyślmy o tym trochę ;)
Praca z takimi ludźmi jest podwójnie męcząca. I dodatkowo wiąże się to z wysiłkiem emocjonalnym.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia że jest takie święto ;)
OdpowiedzUsuńTo dzisiaj? Dobrze, bo jeszcze dzisiaj nie używałam. Niech sobie biedak poświętuje. :D
OdpowiedzUsuńTak, czasami mam ochotę poprosić szefa o dodatek finansowy za pracę w trudnych warunkach, zagrażających zdrowiu ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale radio mnie oświeciło w drodze do pracy. W sumie mózg dużo pracuje, więc też mu się święto należy :D
OdpowiedzUsuńMózgowi Pani S. życzę wszystkiego najlepszego :D
OdpowiedzUsuń