Przejdź do głównej zawartości

Mężczyźni nie rozumieją kobiet, za to mają refleks i silny biceps

Bo standardowe hasełko, że kobiety są z Marsa, a mężczyźni z Wenus sprawdza się bardzo często, nawet w relacjach Tatuś - pięcioletnia córka.


Wracamy sobie z Dziczy w niedzielne popołudnie, Luby przeciera oczy i marudzi, że chyba ciśnienie spadło, bo mu jakoś tak senno. Ustalamy, że przy najbliższej okazji zmienimy się z kierownicą i wybór pada na stację benzynową. Dziecię z tylnego siedzenia wykazuje zainteresowanie: - Zjedziemy na stację benzynową? Tak - Rodzice są zgodni. A wejdziemy do sklepu? - Dziecko drąży temat. Nie - Rodzice nadal są zgodni, choć Tatuś tkwi w błogiej nieświadomości, a Mamusia już wiec, co się święci i uśmiecha się pod nosem.


Z tylnego fotela dobiega nas okrutnie rozczarowane Ohhhhhh! Już czujemy czarną rozpacz rozlewającą się po całym wnętrzu samochodu, przenikającą nas do szpiku kości, chociaż Młoda próbuje twardo się trzymać i nie dać poznać po sobie, w jaką otchłań smutku właśnie wpada.


- A po co chcesz wchodzić do sklepu na stacji? - pada z mojej strony retoryczne pytanie, choć Tatuś nadal nie wie, do czego prowadzi ta rozmowa.


- Pooglądać ciekawe rzeczy - wyjaśnia Dziecię tonem, jakby to było niesamowicie oczywiste.


- A co tam jest ciekawego do oglądania? - Tatuś zaczął się dziwić.


- No wiesz, gazetki.... czekoladki.... lody.... Ale ja to wcale nie chcę ani gazetek, ani czekoladek.....


No tak, ale na lody Moje Dziecko rzuca się z dziką rozkoszą :D Tatuś rozbrojony lawirowaniem Młodej wokół tematu, poszedł jej kupić loda, po czym skwitował - Ona jeszcze nie ma 6 lat, a już z niej typowa kobieta. Zamiast powiedzieć normalnie, że chce loda, to krąży wokół tematu, a ja nie wiem, o co jej chodzi...


Mój biedny Mąż ma w domu same baby, bo nawet nasz kot jest kobietą, która potrafi strzelić focha ;)


Za to ma także refleks i silny biceps, bo wczoraj leżąc na kanapie z książką w dłoni, złapał jedną ręką Matyldę, która właśnie spadała z oparcia kanapy głową w dół. Mąż otarł pot z czoła, bo mu się słabo zrobiło z wrażenia, że ułamek sekundy później - a Dziecię mogłoby mieć roztrzaskaną czaszkę. Za to Matylda podparła się pod boczki, spojrzała na niego oskarżycielsko i powiedziała: - No,  masz szczęście, bo jeszcze trochę to bym się uderzyła w głowę!


Bo zupełnie naturalnym obowiązkiem Tatusia jest ratować Córkę z każdego upadku - nawet centymetr nad ziemią.


Komentarze

  1. Tatuś Hiroł ;) bo wśród kobiet trzeba mieć się na baczności i w dzień i z wieczora ;) o nocy nie wspomnę, bo tu raczej role się odwracają ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mąż przy nas powinien być zawsze czujny, ale najczęściej odpuszcza i macha ręką. Na szczęście nie przeszkadza mu to jakoś nadmiernie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic