Taaaaak, zdecydowanie potrzebuję już urlopu.
Odbieram prywatny telefon słowami: "dzień dobry, to firma XY". Hmmm
Decyzje niektórych osób, z którymi zdarza mi się pracować, już nawet mnie nie irytują. Po prostu mam opad rąk i coraz większą niechęć do robienia czegokolwiek. A chciałabym przed urlopem parę spraw pozakańczać. Ciężko, ciężko.
Dziś rano zostałam zwyzywana przez telefon, w zasadzie zanim jeszcze zdążyłam powiedzieć cokolwiek konkretnego. I nie - nie pracuję na stanowisku o zwiększonym zagrożeniu, pod tytułem telemarketer. Widocznie osoba po drugiej stronie jest w równie fatalnym nastroju, jak ja, tyle, że ma etap wkurzenia. U mnie już rezygnacja.
Ale jakoś te dwa tygodnie przefunkcjonuję. Pewnie na zasadzie odruchów. Mam nadzieję, że jak poczuję wiatr we włosach, to mi przejdzie.
Również na coś czekam, choć wolałabym czekać na urlop. Co do dzwoniących telemarketerów... mam na nich sposób.. jak tylko załapię po co dzwonią, to pytam - A może porozmawiamy o Jezusie? .. rozłączają się natychmiast ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wyrażam zgody na nagrywanie. Też wystarcza. Ewentualnie uprzedzam, że ja też nagrywam rozmowę. Przeważnie oni nie wyrażają zgody i tyle mają z rozmowy ;)
OdpowiedzUsuń