Po czym poznać rodzica dziecka klas I do III?
W drodze do szkoły dziecko idzie swobodnie, a rodzic taszczy tornister.
Są dni, że Młoda ma zajęcia edukacyjne, angielski, angielski dodatkowy i religię.
Wychowawczyni się lituje na dzieciaczkami i jak nie ma zadania, to książki i ćwiczenia można zostawiać w szkole. To samo z angielskim. Ale, ale, a wiecie który zestaw (książka i ćwiczenia) jest najcięższy i najgrubszy? Tadaaaam! Religia. Nie żebym była złośliwa, ale na przykład pani z etyki zadowoliła się 16-kartkowym zeszytem w kratkę i kilkoma arkuszami papieru A4.
Dopiero dzisiaj Rano Młoda powiedziała, że pani z religii zgodziła się, żeby zostawiać książki w szkole. Z tego, co wiem, wczoraj odbyła się rozmowa przedstawicieli rodziców z nauczycielami, więc pani najwyraźniej poczuła presję. Pozostali nauczyciele wpadli na to parę tygodni wcześniej.
Rzucajmy szumne hasła o dbaniu o prawidłowy rozwój kręgosłupów naszych dzieci, narzekajmy, że dzieci teraz takie krzywe, organizujmy gimnastykę korekcyjną i wsadźmy dzieciom do tornistrów 5 kilogramów książek. Bo przecież śniadanie, woda i trampki na w-f już nic nie więcej nie ważą.
Jak ja byłam mała, to też dźwigaliśmy, nie powiem, tyle, że książka, chociaż gruba, była jedna. Języków dodatkowych nie było, dopiero od czwartej klasy, a religia też weszła jakoś w międzyczasie, tyle, że książek nie było.
A i tak, jak się okazało jestem krzywa, czego nikt jakoś przez całe moje życie nie zauważył (a pielęgniarki szkolne mnie po plecach macały - pamiętam). Obecnie cierpię katusze, a przepisana mi rehabilitacja tylko pogorszyła stan. Chyba sobie muszę poszukać dobrego masażysty, albo kręgarza.
I nie powinnam dźwigać, a dźwigam tornister Młodej, bo mi jej żal, jak widzę, że ubiera tornister i ją przechyla do tyłu...
I rano przed szkołą, większość rodziców z tornistrami na plecach drałuje. Dzieci z klas czwartych i powyżej chodzą do szkoły już bez rodziców. Pewnie w tym wieku, z rodzicami to już obciach ;)
Mój syn nie uczęszcza na religię, nie ma etyki, siedzi w bibliotece. Plecak ma ciężki jak diabli , zwłaszcza w środy kiedy siedzi od 8 do 15, bez żadnych zajęć dodatkowych. Niby nic, bo jak wspomniałaś my też chodziłyśmy-nie jeździłyśmy pod same szkolne drzwi, ale ja na przykład pamiętam " Litery" i dwa zeszyty. W IV było czegoś więcej.Do religii na którą szumnie wszyscy biegali a o dziwo była w kościele i zawsze po lekcjach, nie mieliśmy nic, tylko siebie.Można? Można. Ćwiczenia do reli to kolorowanka która kosztuje 35 pln. Jakoś u nas w kraju to jest tak, że szafki szkolne służą do trzymania książek w nielicznych przypadkach, gimnastyka korekcyjna odbywa się obowiązkowo w ramach wf którgo ośmiolatki maja 2 godziny tygodniowo plus " mały mistrz" a religie są 3 :) kgosłupy moralne będą jak tyczki fasolowe ;)
OdpowiedzUsuńU nas religie dwie tygodniowo, i w-fy też dwa, tyle że dzieci za dużo i sali nie ma. Pani się stara jak może i wykorzystuje korytarze, podwórko i boisko szkolne, ale jednak zimą będzie problem. A książek w tornistrze moim zdaniem po prostu za dużo.
OdpowiedzUsuń