Lubię przy porannej kawie odebrać sobie maile, poczytać gazety internetowe, sprawdzić ciekawostki, przeglądnąć memy oraz wpaść na portale plotkarskie, aby zobaczyć co słychać u kompletnie nie znanych mi ludzi. Gdyż to, czy pupa Kim Kardashian jest większa, czy mniejsza jest dla mnie sensem istnienia ;)
I dzisiaj wyczytałam, że Pani Marina Łuczenko-Szczęsna kupiła sobie batonik. BATONIK! Łał!!! Czy celebryci nie spożywają pokarmów? Żywią się powietrzem? Skąd taki temat na pierwszej pozycji? Aż zaczęłam się zastanawiać, co też taka Pani Marina kupuje w spożywczaku? Niesamowicie intrygująca wiadomość, która zajęła mi jakieś 4 minut rozmyślań z mojego cennego czasu... Wiem, wiem, trza było tam nie włazić, a się sama wepchałam, to mam. Czy mogę zatem powiedzieć, że Pani Marina i ja mamy z sobą wiele wspólnego, gdyż ja również czasami kupuję batonika?
Autorze tekstu - dziękuję, you made my day :D Z uśmiechem przebrnęłam przez biurowe papierki, mając w myślach ten batonik.
P.S. Osobiście nie mam nic do Pani Mariny, której twórczości w ogóle nie znam, za to z internetu mogę powiedzieć, że śliczna z niej dziewczyna. Ale to chyba wrodzone, a nie przez te batoniki?
Komentarze
Prześlij komentarz