Jak już pisałam wiele razy, telewizji praktycznie nie oglądam. Wiadomości o świecie czerpię z internetu. Czasem są to informacje starannie przeze mnie wyselekcjonowane, czasem informacje, które się na mnie rzucają znienacka, same i niezapraszane, na którejkolwiek stronie bym nie była.
I rzeczy, o których mimowolnie dowiedziałam się na temat olimpiady w Rio to:
1. chińska zawodniczka po konkursie skakania do wody, przyjęła oświadczyny swojego chłopaka - no dobra, to jest nawet sympatyczna wiadomość
2. chińska zawodniczka w pływaniu popłakała się po otrzymaniu srebrnego medalu, bo dzień wcześniej dostała okres i nie czuła się w pełni sił
3. japoński zawodnik w konkursie skoku o tyczce strącił poprzeczkę penisem
4. brazylijska zawodniczka została wydalona z wioski olimpijskiej i usunięta z zawodów, gdyż uprawiała seks w pokoju; doniosła na nią wkurzona koleżanka
To takich kilka przykładzików...
Musze przyznać, że świat i media są strasznie okrutne i niesprawiedliwe. Bo żeby poznać szczegóły tych wszystkich zdarzeń musiałam już pokopać głębiej. Żeby poznać szczegóły występów polskich zawodników, musiałam już pokopać głębiej (no chyba, że ktoś zdobył medal). Ja pokopię i się dowiem. Ale wiecie, co zapamięta tłum? Oświadczyny, zakazany seks, okres i penisa.
Sportowcy nierzadko całe swoje życie podporządkowują temu, żeby wykazać się na olimpiadzie, wkładają w sport masę swojej pracy, często nieludzkiego wysiłku i mnóstwo samozaparcia. Ale poszło już w świat, więc chłopak z Japonii ma przechlapane, już zawsze będzie on i jego penis, pomimo, że tak naprawdę, to strącił poprzeczkę nogą :(
Komentarze
Prześlij komentarz