Matka bardzo by chciała być dobrą matką, ale jej nie wychodzi.
Młoda miała zrobić w domu eksperyment z solą, słoikiem, i sznurkiem. Czaicie? Każdy robił. Eksperyment rozpoczęłyśmy w Dziczy, bo tam akurat byliśmy i oczywiście skleroza Matki mogła ujawnić się w pełnym zakresie - Matka spakowała do walizy wszystko, poza eksperymentem. Matka jest złaaaa. Eksperyment trzeba było powtórzyć w domu, ale żal po tamtym pierwszym pozostał.
Matka nie wie, co robi. Młoda już zapakowana do samochodu przypomniała sobie o tym, czego zapomniała do szkoły. Matka więc leci jak z pieprzem do domu, zostawia dziecko w aucie, bo przez te parę minut nic jej nie będzie, zresztą zaraz przyjdzie Tatuś, który schodzi do samochodu z poślizgiem czasowym. Matka jest jednak zakręcona, odruchowo klika w pilota. Auto wyje, Młoda w środku jest zniesmaczona, narażona na nieprzyjemne dźwięki, od których nie może uciec. Matka gapa, naraziła dziecko na stres.
Matka tym razem zapomniała przygotować do szkoły pluszowego misia. Dziecko jest smutne, prawie chlipie, idzie do szkoły szurając nogami, bo inne dzieci pewnie będą miały pluszaki, a ona nie. Matkę na ten widok już zaczyna boleć żołądek, bo jej żal Dziecka otulonego wszechogarniającym smutkiem i nic nie może zrobić, do pracy czas jechać, a z drugiej strony ten smutek i żal....
Tak wiem, że poza tym pamiętam o mnóstwie innych rzeczy, że Młoda nie chodzi głodna, brudna i potargana, że ma odrobione zadanie, pamiętam i organizuję całe mnóstwo rzeczy, a jednak taka głupotka, jak fakt, że miś został w domu potrafi u mnie spowodować rozstrój żołądka. Bo dla Młodej to nie jest głupotka tylko Bardzo Ważna Rzecz, a ja ją w jakimś tam sensie zawiodłam. I tak, tak, wiem, że przecież nie jestem sama od wszystkiego, nie ja jedyna mogłam tego Misia przygotować. Ale odzywa się we mnie Matka-Polka-Uciemiężona i stres w żołądku mnie przygniata. Psychika matki to jakaś głupia jest i niedorozwinięta.
Ale wiecie, tak na co dzień to jestem Najlepszą Matką Na Świecie ;)
Komentarze
Prześlij komentarz