Przejdź do głównej zawartości

Skojarzenia podstawą nauki słówek, czyli Bestia w odcinku 24

Się uparliśmy z Mężem. Okropnie. Młoda ma się nauczyć pływać i chodzić na lekcje angielskiego. Realizujemy konsekwentnie jedno i drugie, chociaż Nasze Dziecię czasami się buntowało. Aż nagle nauczyła się pływać i łaaaaał! Jakie to fajne. No jednak rodzice nie upierali się tak bezsensownie, co?


Na angielski, poza tym że jest jednym z przedmiotów w szkole, chodzi też dodatkowo. Założenie jest takie, że się szybciutko nauczy i będzie mogła zacząć chodzić z Mamusią na hiszpański. Bo ja bym strasznie się chciała nauczyć, a jakoś sama nie mam determinacji, to może Moje Dziecko mnie trochę podciągnie. Okropna jestem, co? Ale Młoda stwierdziła, że owszem, może się uczyć hiszpańskiego. Jest ok. Przy czym wyraziła zdumienie, że różnych języków jest więcej niż dwa!!! No proszę, a myślała, że tylko polski i angielski, bo przecież po co sobie tak niepotrzebnie komplikować komunikację światową i wymyślać różne języki? No po co?


Wracając do tematu - z nauką angielskiego, staramy się jej dużo pomagać. Rozumek ma prężny więc dużo zapamiętuje sama, ale powtarzamy razem - słówka, zasady gramatyczne, najlepiej w formie łamigłówek, układanek, albo pustych luk w zdaniach, które Młoda musi uzupełniać. Powtarzamy też w samochodzie, w trakcie porannego rozwożenia członków naszej rodzinki do pracy i szkoły. W samochodzie jednak trzęsie, bo mama rajdowiec, żadna dziura w asfalcie nie jest jej obca ;) łamigłówki na papierze odpadają, powtarzamy więc słówka.


Słówka są łatwe, są też oporne. Oporne ostatnio okazały się prysznic i lodówka. W takich wypadkach przeważnie staramy się podpowiedzieć Młodej jakieś skojarzenie, żeby miała łatwiej. Lodówka to zimno, jak się człowiek zamknie w lodówce, to aż mu zęby szczękają i robi z tego zimna frrrrrrr... Lodówka to fridge. Natomiast z prysznica leci woda, leci z góry i szumi, robi szszszszszszsz.... Prysznic to shower.


Młoda zapamiętała błyskawicznie. Przepytywaliśmy ją na zmianę, także z innych słówek, które jak się okazało, miała w małym palcu. Dotarliśmy do lodówki, Matylda myśli, cicho szepcze, że jest zimno, robi frrrrr... i krzyczy fridge! No super - skojarzenie się przyjęło. A jak jest prysznic? Dziecię wytęża mózgownicę, marszczy czółko, kombinuje i nic.. - Myszko, a co ta woda robi, jak wylatuje z prysznica? - pytam. Padła odpowiedź - CHLUP! :D


No tak, chlup z shower jakoś się nie kojarzy....


A dzisiaj Młoda pisze BIG-BIG-TEST więc trzymam za nią kciuki :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Robię coś, co jest strasznie nudne, ale jednak z tyłu głowy lata mi słówko: satysfakcja - ot taki dylemat

Wiecie, jak to jest? Pewnego dnia zachciewa się takiej babie leniwej, ale też takiej, co to potrafi się zaprzeć i zacisnąć zęby, no więc zachciewa się nagle babie wyjść z kuchni i zrobić coś ekscytującego.  Ekscytacja poza kuchnią może objawiać się w wyniku posmarowania ryjka rano kremem nawilżającym "na noc", tudzież poza domem - jazdą komunikacja miejską bez ważnego biletu, albo jazdą samochodem bez dokumentów, przy czym oba te zdarzenia muszą być wykonywane świadomie, bez świadomości, że się tych rzeczy nie ma, nie ma ekscytacji... No wiecie, taka baba przykładowa mogłaby wymieniać i wymieniać różne przykłady życia na krawędzi, ale podam jeden. Biegi przełajowe z przeszkodami. Takich imprez w całej Polsce jest wbrew pozorom całkiem sporo, zeszłej jesieni znalazłam jedną, mieliśmy rodzinnie pojechać, zobaczyć, jak takie "cóś" wygląda na żywo, żebym na wiosnę 2018 mogła się mentalnie przygotować i zacząć startować.  Widocznie jednak zachłysnęłam się tym

Zakręcenie życiowe - poziom fyfnosty

Co robi idiotka, jak ma za dużo spraw na głowie i nie ogarnia? Przytula kolejny problem i kolejną rzecz do załatwienia, bo jak nie ogarniam, to może jestem po prostu źle zorganizowana?... Ktoś zna z autopsji? Efektem zakręcenia są sytuacje lekko komiczne, we mnie wzbudzające niepokój, jednakże stanowiące świetny materiał do anegdotek... Otóż.... Budzi mnie rano budzik, natarczywie i stanowczo. usiłuję z zamkniętymi oczami wymacać telefon, żeby wyłączyć te irytujące dźwięki, które wbijają mi się w mózg. Myślę sobie "O rany, ale jestem niewyspana. Poziom zmęczenia na oko czwartkowy." Więc wstaję ucieszona myślą, że jutro piątek, piąteczek, piątunio, a potem weekend, więc może trochę odpocznę, gdy nagle, strzałem znikąd, życie uderza mnie w potylicę i rodzi się we mnie - bynajmniej nie błogie - uświadomienie czasoprzestrzeni. Laska, weekend się właśnie skończył, jest poniedziałek 6 rano, świat przed tobą stoi otworem... Oka, ale dajcie mi chwilę, przynajmniej otworzę oc

Zmiana daty

Muszę przyznać, że ostatnie dni minionego właśnie roku spędziłam tak jak chciałam - leniwie... No, może gdybym nie miała dziecka, repertuar filmowy dobrałabym inaczej, ale mówi się trudno i ogląda się dalej, chociaż szczerze powiedziawszy taka "Koralina" na-ten-przykład, to mną lekko wstrząsnęła. W Święta Młoda dostała od dziadków puzzle - dwa razy po 500 elementów. Szybkie obliczenia dały mi nadzieję, że jeden obrazek powinien się zmieścić na takim małym stoliczku, który mieliśmy do dyspozycji w naszym pokoju w Dziczy. Nieważne, że dwudziesta minęła, że Młoda powinna iść spać, że może by jej książkę poczytać... nie-waż-ne!. Ja kocham puzzle i nie układałam ich ponad 10 lat! Te z "My little pony"i "Księżniczkami Disney'a" się, proszę Państwa, nie liczą... Postanowiłam nadrobić zmarnowane lata. Mąż i dziecko postanowili mi pomóc i musiałam tłumić warczenie, że ja chcę SAMA!!!! - no przecież wspólna, rodzinna zabawa, nie będę znowu taką zołzą, dla nic